Volkswagen wciąż zmaga się z aferą z silnikami wysokoprężnymi. Przypomnijmy, że Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) wykryła w jednostkach 2.0 TDI serii EA189 kod programu, który fałszował wyniki pomiary emisji spalin.
Szybko okazało się, że w Europie kod fałszujący znalazł się również w mniejszych jednostkach typoszeregu EA189, czyli 1.2 TDI i 1.6 TDI, które montowano w samochodach wszystkich marek grupy. W sumie akcja naprawcza ma objąć 11 mln samochodów, z czego 8,5 mln sprzedano w Europie.
Po badaniach Volkswagen stwierdził, że w nowszych silniach Diesla z serii EA288 kodu fałszującego nie zastosowano. Natomiast Amerykanie cały czas badali inne sprzedawane w USA silniki wysokoprężne i doszli do kolejnych niepokojących wniosków.
EPA ogłosiła właśnie, że w silnikach 3.0V6 TDI stwierdzono fragmenty kodu, który nie został "odpowiednio opisany" w procesie homologacyjnym. Chodzi o silniki, które zamontowano w około 10 tysiącach sprzedanych w Ameryce samochodów: Volkswagenach Touareg z 2014 roku, Porsche Cayenne z 2015 roku oraz Audi A6 Quattro, A7 Quattro, A8 i Q5 z 2015 roku.
Natychmiast pojawiły się informacje, że ów "nieodpowiednio opisany" kod to nic innego, jak oprogramowanie mające na celu zaniżanie poziomu emisji spalin. Sam Volkswagen jednak zaprzecza tym oskarżeniom. Niemiecki koncern przyznał, że pewne fragmenty kodu oprogramowania silnika 3.0V6 TDI zostały zakwestionowane przez EPA, ale zdecydowanie zaprzeczył, by służyły one do fałszowanie wyników pomiaru emisji spalin.
Niemcy zapowiedzieli jednocześnie dalszą współpracę z EPA, której celem ma być pełne wyjaśnienie wątpliwości.