Opel Insignia I 2.0 CDTI 130 KM
Opel Insignia
Insignia nie przez przypadek otrzymała zupełnie nową nazwę. Opel podobnie, jak niegdyś Ford w przypadku Escorta i Sierry zastąpionych przez Focusa i Mondeo, wprowadzając do oferty nową nazwę, postanowił odciąć się grubą kreską od czasów Vectry. Auto zbudowane zostało w oparciu o zupełnie nową płytę podłogową.
Opel Insignia I
W pierwszej generacji Insignii, w stosunku do Vectry znacząco – aż o 32 cm - urósł np. rozstaw osi (2737 mm). Wersja liftback mierzy 4830 mm długości, 1856 mm szerokości i 1498. Imponujące rozmiary przekładają się na przestronność kabiny pasażerskiej. Na brak miejsca nie można narzekać, nawet podróż w pełnym – pięcioosobowym – składzie nie powinna być udręką dla pasażerów tylnej kanapy. Rodzinnym wyjazdom sprzyja też bagażnik. W liftbacku ma on 530 l pojemności, wersja kombi z charakterystycznymi zdublowanymi tylnymi światłami – może się pochwalić imponującym wynikiem 1470 litrów (ładowność to 517 kg).
Pozytywnie zaskoczony będzie kierowca – zwłaszcza, jeśli przykłada dużą wagę do walorów estetycznych wnętrza. Konsola środkowa w niczym nie przypomina topornych kokpitów starszych Opli, osadzone w chromowanych „tubach” zegary nadają autu sportowego charakteru. Rozczarowani czuć się mogą za to fani klasycznej prostoty znanej z Vectry – ilość przycisków zamontowanych na konsoli środkowej sprawia, że początkowo trudno się w nich połapać, obsługa nie dla wszystkich jest intuicyjna. Jedynie na „trójkę” ocenić można jakość materiałów wykończeniowych. Na ich spasowanie nie można narzekać, ale plastiki nie sprawiają wrażenia zbyt trwałych, część z nich szybko wydawać zaczyna dziwne dźwięki (np. skrzypienie klamek i konsoli środkowej), często już po 40 tys. km – wyciera się skóra na kierownicy,
Właściwości jezdne dużego Opla nie dają powodów do narzekań. Auto dobrze radzi sobie z zakrętami, nie ma tendencji do podsterowności i na tle klasowych konkurentów zapewnia duży komfort resorowania. Bogatsze wersje wyposażone są w amortyzatory o zmiennej sile tłumienia flex ride (za naciśnięciem przycisku „sport” zmienia się też reakcja na gaz i kolor podświetlenia zegarów), co spodoba się kierowcom z żyłką sportowca. Układ uchodzi za trwały, ale wielu właścicieli Insignii narzeka na jego przeciętne wygłuszenie.
Chociaż Insignia pierwszej generacji została wzorowo np. zabezpieczona przed rdzą, nie wszystkie przypadłości znane ze starszych modeli Opla, udało się wyeliminować. W kategoriach cechy (nie usterki) traktować można np. duży apetyt jednostek napędowych na olej silnikowy. Polubić trzeba też automatyczne skrzynie biegów, które potrafią szarpać przy redukcji i hałasować na wysokich przełożeniach. Serwisy bardzo często pozostają również bezradne wobec nierównej pracy silników Diesla (szarpanie, falujące wolne obroty), w benzynowych silnikach 2,0 T często występują tzw. "dziury w mocy". Na krótką metę pomaga kasowanie błędów, czasami rozwiązaniem okazuje się wymiana czujników położenia wałków rozrządu. W niektórych przypadkach problem ustępuje jedynie po zamontowaniu nowej turbosprężarki.
Niezależnie od wersji silnikowej Insignii właściciele często odwiedzają warsztaty z powodu luzów na przekładni kierowniczej (stukanie). Tym bardziej zdeterminowanym – przy wyraźnej niechęci serwisu – udaje się wywalczyć wymianę elementu w ramach gwarancji. Niezbyt trwała okazuje się też sprężarka klimatyzacji.
Zdarzają się też inne, błahe lecz denerwujące usterki, jak np.: zawieszające się termometry czy kontrolki automatycznego hamulca postojowego (świecą się nawet po jego zwolnieniu), wariujące ogrzewanie (auto samo włącza np. maksymalne grzanie jednej ze stref – pomaga reset komputera) błędy w układzie poduszek powietrznych, zaśniedziałe styki przełączników zwalniających zamek tylnej klapy (nie można otworzyć bagażnika z zewnątrz), zepsute maty grzewcze foteli, czy zamki tylnej klapy w kombi (w dwóch ostatnich przypadkach część aut wzywana była do ASO na akcje serwisowa).
Najgorszymi doradcami przy zakupie samochodu używanego są emocje. Dlatego właśnie w opisach modeli kładziemy nacisk na te informacje, które mogą przydać się w podjęciu ostatecznej decyzji oraz przy oględzinach auta. Staramy się ująć w opisie najczęściej występujące usterki danego modelu, a także podpowiedzieć, na jakie „przygody” powinniśmy być przygotowani po zakupie. Oczywiście nie każdy musi zgadzać się z naszymi opiniami, jednak mają one swoje podstawy we wnikliwych analizach rynku. Pamiętajcie, że nasz opis w żadnym wypadku nie ma na celu bezkrytycznego wychwalania danego modelu. To raczej surowa, chłodna ocena konkretnego auta, zachęcająca do równie pesymistycznej kalkulacji kosztów. Zawsze trzeba mieć bowiem na uwadze to, że cena zakupu używanego pojazdu jest dopiero początkiem wydatków.
Ostatnia zmiana: 2017-03-15