Wg policyjnego raportu o stanie bezpieczeństwa na polskich drogach, miniony rok był pierwszym od wielu lat, w którym główną przyczyną wypadków nie było „niedostosowanie prędkości do warunków”.
O tym, że Polacy coraz rozważniej obchodzą się z pedałem przyspieszenia świadczy również przeprowadzone na zlecenie Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego badanie prędkości na naszych drogach.
Na prośbę KRBRD pracownicy Instytutu Transportu Samochodowego oraz firmy badawczej Heller Consult – po raz pierwszy od pięciu lat – przeprowadzili badanie prędkości pojazdów na tak dużą skalę. Pomiary wykonywane były w 94 punktach na drogach całego kraju i objęły aż 900 tys. pojazdów. Zmierzono zarówno prędkość jak i odstępy między autami.
Z danych wynika, że aż 57 proc. kierowców łamie obowiązujące limity prędkości. Najwięcej przekroczeń ma miejsce w obszarze zabudowanym na drogach dwujezdniowych. Z prędkością wyższą od dopuszczalnej porusza się tam aż 72 proc. zmotoryzowanych. 71 proc. kierowców nie przestrzega też ograniczeń prędkości w mniejszych miejscowościach znajdujących się w ciągu dróg krajowych i wojewódzkich.
Co drugi zmotoryzowany, szybciej niż wynikałoby to z przepisów kodeksu drogowego, prowadzi też na autostradach. Co ciekawe, za ostoję spokoju uznać można drogi powiatowe, na których ograniczeń prędkości nie uznaje jedynie 15 proc. zmotoryzowanych.
Jazda z dużą prędkością jest niebezpieczna nie tylko dla kierowcy i jego pasażerów, ale także dla pozostałych uczestników ruchu drogowego.
Z badań wynika, że Polacy przekraczają prędkość średnio do 10 km/godz. W szczególności w Opolskiem, Lubelskiem, Mazowieckiem i Zachodniopomorskiem.
Na podstawie zebranych danych o prędkości pojazdów wykonano także obliczenia wyznaczające odstępy między autami. Okazało się, że zbyt bliska odległość występuje między samochodami szczególnie na drogach krajowych (21 proc.) oraz autostradach (17 proc.).
Chociaż wyniki nie napawają optymizmem, są lepsze niż dwa lata temu. Wówczas przepisy łamało 64 proc. skontrolowanych kierowców.