GS III generacji nigdy nie zdobył w Europie takiej popularności, jak jego niemieccy rywale pokroju Audi A6, BMW serii 5 czy Mercedesa klasy E. Powodem takiego stanu rzeczy była oferowana przez Japończyków paleta jednostek napędowych. W gamie nie znalazł się żaden silnik wysokoprężny. Do wyboru były wprawdzie benzynowe: V6, V8 oraz – oszczędna acz niezbyt praktyczna – wersja hybrydowa, ale każdy z tych wariantów ma swoje wady... Sam samochód uchodzi za bardzo trwały i komfortowy, chociaż próżno szukać w nim sportowego ducha BMW czy poczucia solidności znanego chociażby z Mercedesa. Mimo tego, nie sposób zarzucić mu nic poważnego – oferuje całkiem przestronne i starannie wykończone wnętrze, świetne wygłuszenie i niezłe właściwości jezdne. Nie wszystkim przypadnie jednak do gustu ”azjatycka” stylistyka, za sprawą której model prestiżowej marki łatwo pomylić z... Kią czy Hyundaiem. Wszystkie konfiguracje napędu zapewniają autu dobre osiągi, ale największą popularnością wśród kupujących cieszy się V8 o pojemności 4.3 l (3UZ-FE) generujące moc 300 KM. To motor, który oferowany był jeszcze w poprzedniej generacji. Dobra opinia, którą się cieszy wynika z ponadprzeciętnej trwałości i – przede wszystkim – pośredniego wtrysku paliwa. To jedyny motor w gamie modelowej, który – w rozsądnych pieniądzach – można wyposażyć w instalację gazową. Pozostałe: 3.0 l (V6), 3.5 l (V6) i 4.6 l (V8) wyposażono w bezpośredni wtrysk paliwa, co winduje cenę instalacji LPG do absurdalnego poziomu. W przypadku benzynowego 3.0 l liczyć się trzeba ze stosunkowo dużym apetytem na olej silnikowy (przed zakupem warto dokładnie obejrzeć końcówki układu wydechowego, dużo czarnego nalotu daje podstawy by sądzić, że motor zużywa olej w znacznych ilościach). Można z tym żyć, ale rozwiązaniem problemu jest dopiero wymiana pierścieni tłokowych, a to ociera się już o remont kapitalny. Lepszym pomysłem wydaje się więc inwestycja w V6 o pojemności 3.5 l, czyli model GS350. Również on posiada bezpośredni wtrysk paliwa, ale ma też opinię bardzo trwałego. Niestety – nie było go w oficjalnej sprzedaży w Europie. Oznacza to, że znajdziemy go wyłącznie w egzemplarzach sprowadzonych na Kontynent głównie ze Stanów Zjednoczonych, a gros z nich ma za sobą bardzo poważne naprawy powypadkowe! Biorąc pod uwagę zużycie paliwa ciekawie prezentuje się hybrydowa odmiana 450h. Ta napędzana jest benzynowym V6 o pojemności 3.5 l (ten sam, co w autach na amerykański rynek) wspomaganym elektrycznym silnikiem trakcyjnym. Systemowa moc napędu to 345 KM i 368 Nm. Chociaż dane nie wyglądają szczególnie imponująco, w połączeniu z bezstopniową przekładnią CVT zapewniają autu sprint do setki w mniej niż 6 sekund! Niestety i tutaj nie obyło się bez poważnych minusów. Największym jest umieszczenie akumulatorów trakcyjnych w bagażniku. W efekcie kufer wersji po liftingu (od 2008 roku) mieści jedynie 330 l, a pierwszych egzemplarzy (do 2008 roku) – zaledwie 280 l! Jak na pojazd segmentu E to dramatycznie niski wynik – podobnym legitymowała się np... Skoda Felicia!
IV (2012-2019)
Czwarta generacja GS trafiła na rynek w 2012 roku i przetrwała w ofercie kolejnych osiem lat. Wcześniej, w 2018 roku, model definitywnie wycofano jednak z rynków Starego Kontynentu. W ofercie japońskiej marki zastąpił go – zbliżony wymiarami, acz mniej prestiżowy – Lexus ES (przednionapędowy, blisko spokrewniony z Toyotą Camry). Wzorem poprzednika w ofercie były wyłącznie benzynowe V6 oraz wersja hybrydowa. Był to pierwszy model Lexusa zapowiadający nowy język stylistyczny japońskiej marki (z charakterystyczną ”paszczą” osłony chłodnicy). Z perspektywy użytkownika szczególnie ciekawie prezentuje się wersja hybrydowa – GS450h - która może się wreszcie pochwalić rozsądną pojemnością bagażnika (465/482 l) i w trybie miejskim zużywa bardzo rozsądne ilości paliwa (średnio około 8 l). Niezależnie od wersji napędowej standardem była bezstopniowa przekładnia CVT (symulowane 8 przełożeń) i napęd na tylną oś (opcjonalnie AWD).