Alians Renault-Nissan-Mitsubishi na specjalnej konferencji prasowej online podał szczegóły planu dotyczącego konsolidacji firm i programu oszczędnościowego.
Główne założenie programu jest takie, że firmy wyłonią spośród siebie liderów w konkretnych segmentach oraz podzielają się rynkami pod względem geograficznym. Renault ma objąć wiodącą pozycję w Europie, Rosji i Ameryce Południowej, Nissan - w Chinach, Ameryce Północnej i Japonii, a Mitsubishi - w Azji Południowo-Wschodniej i Oceanii.
Nie oznacza to, że Nissan zostanie wycofany z Europy, natomiast w przyszłości sporo modeli tego producenta będzie opierać się na francuskich płytach podłogowych i wykorzystywać francuskie silniki (inna będzie tylko stylizacja). Tak będzie np. z kolejną generacją Juke'a, która pojawi się w 2025 roku.
Natomiast kompaktowe SUV-y (Qashqai) pozostaną domeną Nissana i kolejne generacje mają być opracowywane przez tego producenta.
Renault będzie również w całym aliansie odpowiedzialne za rozwój napędów elektrycznych oraz systemów infotainment opartych na Androidzie. Nissan zajmie się rozwojem samochodów autonomicznych. Na Mitsubishi spada z kolei odpowiedzialność za hybrydowy napęd typu plug-in.
Nie ma się co oszukiwać. Wszystkie te zmiany mają przynieść pokaźne oszczędności, np. koszty opracowania nowych modeli mają spaść o 40 procent. Samo Renault chce zaoszczędzić 2 mld euro w ciągu dwóch lat, dzięki czemu otrzyma rządową pożyczkę w wysokości 5 mld euro.
Wiadomo już również, że Nissan zamknie przynajmniej jeden europejski zakład - w Barcelonie. Odpowiada on za 10 procent europejskiej produkcji, ale wykorzystywał tylko 30 procent zdolności produkcyjnych. Zwolnionych ma zostać około 3000 ludzi. Produkcja Navary i elektrycznego dostawczaka e-NV200 zostanie przeniesiona w inne miejsca. Związki zawodowe szacują, że problem z pracą może dotknąć nawet 20 tys. ludzi zatrudnionych u poddostawców.
A to dopiero początek...