Suzuki S-Cross najnowszej generacji zadebiutowało w 2021 roku i jest nowszym wcieleniem modelu SX4 S-Cross. Z nazwy zniknął dopisek, który mógłby sugerować, że to następca Suzuki SX4. W rzeczywistości S-Cross jest samochodem pozycjonowanym segment wyżej, a lukę po SX4 wypełnia Vitara. Zmiany S-Crossa sięgają znacznie głębiej niż w oznaczenie modelowe – całkiem przeprojektowane zostało nadwozie, a w ofercie pojawiły się nowe wersje napędów. W naszym teście sprawdzamy konfigurację z benzynowym silnikiem 1.4, manualną skrzynią biegów oraz napędem na wszystkie koła.Odświeżony designChoć nowy S-Cross zachował ogólny kształt bryły nadwozia swojego poprzednika, to wizualnie odróżnia się od niego już na pierwszy rzut oka. Jednym z wyróżników są zupełnie inaczej wyglądające przednie i tylne światła, które wykonano w technologii LED i prezentują się teraz znacznie nowocześniej. Na froncie pojawiła się większa maskownica, a na linii bocznej wyraźniej zaznaczono nadkola plastikowymi nakładkami. Charakterności dodają srebrne listwy pod zderzakami, a odrobinę elegancji wnoszą chromowane wstawki na pasie przednim i wzdłuż okien. 17-calowe felgi aluminiowe są zawarte w ramach wyposażenia standardowego.
Obecna generacja Suzuki S-Cross ma wymiary niemal identyczne jak poprzednia – 4300 mm długości, 1785 mm szerokości oraz 1585 mm wysokości i gabaryty te lokują S-Crossa w segmencie C. Rozstaw osi mierzy 2600 mm, a prześwit to 175 mm. Masa własna jest stosunkowo niewielka i w przypadku testowanej wersji wynosi około 1300 kg.
Stylistyczna rewolucja ominęła wnętrzePrzemiana S-Crossa tylko w niewielkim stopniu objęła kabinę. Najistotniejszą zmianą jest tutaj dotykowy ekran systemu multimedialnego, który umieszczono wyżej, dzięki czemu dostęp do niego jest łatwiejszy. Wyświetlacz ma przekątną 7 cali (opcjonalnie 9) i jego największa zaleta to sprawna współpraca z Android Auto oraz Apple CarPlay, natomiast jakość wyświetlanego obrazu jest przeciętna. Deska rozdzielcza zaprojektowana została w sposób minimalistyczny, bez finezji stylistycznej, ale dzięki temu obsługa urządzeń pokładowych jest bardzo intuicyjna. Panel klimatyzacji został osobno wydzielony, pozostawiono też sporo fizycznych pokręteł i przycisków, które nie imponują nowoczesnym wyglądem, lecz egzamin z praktyczności zdają z wyróżnieniem. Zestaw wskaźników jest analogowy, a pomiędzy zegarami znajduje się prosty i konfigurowalny wyświetlacz przekazujący najważniejsze dane z komputera pokładowego.
We wnętrzu największe zastrzeżenia mieć można do użytych materiałów, których jakość nieco odstaje od większości, szczególnie europejskiej, konkurencji. Wrażenie to poprawia niezwykle solidny montaż wszystkich elementów. Przednie fotele są wygodne i całkiem przyzwoicie przytrzymują ciało na zakrętach, ale niestety brakuje im regulacji odcinka lędźwiowego. Siedzi się w naturalnej pozycji oraz wysoko nad ziemią – jak na SUVa przystało. W drugim rzędzie nie brakuje miejsca na nogi, ale wysocy pasażerowie mogą już narzekać na niewystarczającą przestrzeń nad głową. Szkoda też, że w tej części kabiny nie zawarto takich udogodnień jak nawiewy klimatyzacji czy złącza do ładowania – jest tylko rozkładany podłokietnik z dwoma miejscami na napoje. Bagażnik mieści dość skromne 362 litry, a po złożeniu oparć tylnej kanapy objętość ta wzrasta do 642 litrów.
Jazda bez emocjiDo naszego testu wybraliśmy egzemplarz, pod maską którego pracował benzynowy turbodoładowany silnik o pojemności 1,4 litra. Jednostka benzynowa generuje maksymalnie 129 KM mocy oraz 235 Nm momentu obrotowego. Wspiera ją instalacja miękkiej hybrydy z drobnym silnikiem elektrycznym, produkującym 14 KM i 50 Nm, który wspomaga napęd w trakcie ruszania i odpowiada za sprawniejsze funkcjonowanie systemu start/stop. Całość sprzężona jest z 6-biegową skrzynią manualną i moc trafia na wszystkie cztery koła. Osiągi zadowolą fanów spokojniejszej jazdy – przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 10,2 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 190 km/h.
Dynamika jest wystarczająca, by żwawo włączać się do ruchu, szybko ruszać spod świateł, a dzięki sześciu biegom elastyczność przy wyższych prędkościach jest bardziej niż zadowalająca. Cały napęd cechuje się wysoką kulturą pracy – 4-cylindrowy silnik jest niemal niesłyszalny, pracuje równo i nie przenosi odczuwalnych drgań do wnętrza. Skrzynia biegów działa precyzyjnie, przełożenia wybiera się pewnie i lekko. Sprzęgło jest dokładne i wyjątkowo łatwe do wyczucia, co w połączeniu z systemem wspomagającym ruszanie, sprawia, że nawet jazda w tłocznym mieście jest bezwysiłkowa.
Napęd na cztery koła to autorskie rozwiązanie Suzuki o nazwie AllGrip Select. Za rozdział napędu odpowiada elektromagnetyczne sprzęgło wielopłytkowe, które w razie potrzeby dołącza tylną oś. Sprzęgłem zarządza elektroniczny moduł sterujący, który na podstawie czujnika skrętu, położenia przepustnicy oraz danych o obrocie kół dostosowuje przekazywanie momentu obrotowego na poszczególne osie. Wśród dostępnych trybów jazdy jest „Sport”, który wymusza szybsze działanie sprzęgła oraz zmienia reakcję silnika na wciśnięcie pedału przyspieszenia. Tryb „Snow” stworzono z myślą o wymagających warunkach trakcyjnych i jego włączenie symuluje działanie blokad mechanizmów różnicowych – hamowane są koła, które utraciły przyczepność, a napędzane te, które utrzymują kontakt z podłożem. Dodatkowo możemy też wcisnąć przycisk „Lock”, który do prędkości 60 km/h utrzymuje stały napęd na obie osie.
W sposobie prowadzenia S-Crossa na próżno doszukiwać się emocji i ekscytujących wrażeń. Pod tym względem jest to samochód do bólu poprawny i nie zawiera w sobie ani pierwiastka sportowego charakteru. Układ kierowniczy jest nieangażujący, z silnym wspomaganiem elektrycznym i zapewnia poprawne wyczucie tego, jak zachowa się pojazd na zakręcie. Amortyzatory posiadają miękką charakterystykę i na wyboistych drogach bez trudu tłumią wymuszenia w szerokim zakresie. Zawieszenie gorzej sprawuje się przy dynamicznej jeździe, kiedy to nadwozie wyraźnie się wychyla. Wyciszenie wnętrza, jak na ten segment, jest godne pochwały i dopiero na autostradzie szum opływającego powietrza staje się męczący.
S-Cross już w ramach wyposażenia podstawowego oferuje bogaty pakiet systemów wspomagających kierowcę. Wśród nich jest m.in. aktywny asystent utrzymania na pasie ruchu czy adaptacyjny tempomat, potrafiący całkowicie zatrzymać samochód, a później ponownie ruszyć – praktyczne, szczególnie podczas stania w korku. Nasz test obejmował zróżnicowane warunki drogowe, w tym miejską aglomerację, trasy szybkiego ruchu i lekko terenowe drogi leśne. Średnie zużycie paliwa wyniosło 6,5 l/100 km – w samym mieście ten wynik jest większy o około pół litra, ale w trasie można zejść do wartości na poziomie 5,5 l/100 km. Zauważalnie wyższe spalanie odnotujemy na autostradzie, gdzie oscylować będzie ono wokół 8 l/100 km. Zbiornik paliwa mieści 47 litrów, co w cyklu mieszanym przekłada się na ponad 700 km zasięgu.
Suzuki S-Cross – oferta i cenySuzuki S-Cross występuje z przedstawionym silnikiem 1.4 oraz instalacją miękkiej hybrydy, bądź z pełnym układem hybrydowym o mocy 116 KM, bazującym na wolnossącym silniku 1.5. Oba warianty mogą mieć zarówno napęd na przód, jak i na wszystkie koła. Wersja hybrydowa łączona jest zawsze z 6-biegową skrzynią zautomatyzowaną, natomiast miękka hybryda dostępna jest z 6-biegowym „manualem”. Ceny rozpoczynają się od 106 900 zł za konfigurację z silnikiem 1.4, napędem na przednią oś i z bazowym poziomem wyposażenia Comfort. Testowany przez nas egzemplarz to wyżej pozycjonowana wersja Premium, która z napędem 4x4 kosztuje 123 900 zł. Wariant hybrydowy z silnikiem 1.5 dostępny jest od poziomu Premium i zapłacić za niego należy minimum 127 900 zł, a napęd na obie osie wymaga dopłaty 12 000 zł.
Suzuki S-Cross – podsumowanie i nasza opiniaSuzuki S-Cross w żadnej kategorii specjalnie się nie wyróżnia, ale w żadnej też nie rozczarowuje. Posiada przestronne wnętrze, jeździ się nim pewnie i wygodnie, a do tego zapewnia całkiem rozbudowany napęd na wszystkie koła. Ponadto jest oszczędny i wystarczająco dynamiczny. Do wad należy przypisać kiepską jakość materiałów w kabinie oraz pewne braki w wyposażeniu. To nie jest propozycja dla klientów, którzy w samochodzie doszukują się emocji i niepowtarzalnego charakteru, a raczej dla tych, którzy oczekują poprawności i funkcjonalności w prostym wydaniu.
Tekst i zdjęcia:
Michał Borowski