Volkswagen T-Roc - odświeżony bestseller

T-Roc produkowany jest od 2017 roku, choć jego zapowiedzi w postaci samochodów koncepcyjnych zostały zaprezentowane już trzy lata wcześniej. Od początku miała to być propozycja wychodząca poza schematy marki i otwierająca nowy rozdział w historii motoryzacji. Sukces udało się osiągnąć, bo T-Roc szybko zyskał popularność, wskazał kierunek rozwoju innym markom, a w Polsce i całej Europie został najlepiej sprzedającym się modelem od Volkswagena. Producent bynajmniej nie osiadł na laurach i w 2022 roku przeprowadził kilka modernizacji. W naszym teście sprawdzamy, czy są one wystarczające, by kontynuować dobrą passę w tak popularnym obecnie segmencie.

Wygląd ma tu znaczenie

Volkswagen T-Roc swój sprzedażowy sukces zawdzięcza między innymi atrakcyjnemu wyglądowi, zbudowanemu w oparciu o zgrabne proporcje i ostro zaznaczone linie. Na ulicy ciężko też spotkać dwa identycznie wyglądające egzemplarze, gdyż możliwości konfiguracyjne są całkiem rozbudowane. Samochód, który otrzymaliśmy do testu to odmiana Style, wyróżniająca się bardziej elegancką prezencją i dodatkowymi wstawkami w srebrnym kolorze. Do tego dołożony został pakiet stylizacyjny „Black”, wnoszący lakierowane na czarno elementy, a także dodano dwukolorowe malowanie nadwozia i większe felgi.

Wraz z liftingiem T-Roc zyskał, charakterystyczną dla nowych modeli Volkswagena, listwę świetlną pomiędzy przednimi reflektorami. Przemodelowane zostały jeszcze zderzaki oraz światła, choć są to delikatne zmiany, wymagające wprawnego oka do ich rozpoznania.
Poprawiono wnętrze

T-Roc podczas debiutu nie zbierał zbyt pochlebnych opinii odnośnie wykończenia wnętrze. Wiele osób wytykało wtedy marnej jakości tworzywa sztuczne i najwidoczniej producent wziął sobie te uwagi do serca. Teraz cała kabina wykonana została z należytą starannością i dbałością o jakość użytych materiałów. Większe powierzchnie obito syntetyczną skórą, twarde plastiki zastąpiono miękkimi, a solidność montażu przyrównać można do zacementowania. Zastrzeżenia budzą jedynie polerowane czarne panele, które ciężko utrzymać w czystości.

Szeroki rozstaw osi skutkuje dużą ilością miejsca w obu rzędach. Warto zapłacić 1120 złotych za fotel kierowcy ergoActive, który umożliwia wszechstronną regulację, z ustawieniem długości siedziska, podparcia odcinka lędźwiowego, a ponadto wyposażony jest w system masażu. Pozycja za kierownicą jest wysoka, ale widoczność przeciętna – przysłaniają ją przede wszystkim wąskie szyby z przodu i z tyłu oraz pokaźne słupki nadwozia.

W drugim rzędzie przestronność jest zaskakująca i wygodną pozycję zajmie tu nawet trójka dorosłych pasażerów. Bagażnik posiada niski próg, spory otwór załadunkowy i mieści 445 litrów.

System multimedialny obsługujemy tu przez opcjonalny ekran dotykowy o przekątnej ponad 9 cali. Działa on poprawnie, ale potrzebuje dłuższej chwili, by być gotowym do pracy tuż po uruchomieniu pojazdu. Na pokładzie jest też wirtualny zestaw wskaźników z wyświetlaczem o przekątnej ponad 10 cali.

Wyważony sposób prowadzenia

Do naszej redakcji trafił T-Roc wyposażony w najpopularniejszy silnik w gamie, czyli 4-cylindrową jednostkę benzynową TSI o pojemności 1.5 litra i mocy 150 KM. Połączono ją z 7-stopniową przekładnią DSG, a napędzane są wyłącznie przednie koła. Tak zrealizowany napęd zapewnia przyzwoitą dynamikę i prędkość 100 km/h osiągana jest po czasie 8,3 sekundy. Skrzynia sprawnie przerzuca biegi, natomiast wyzwaniem jest ruszyć płynnie i szybko, ponieważ wtedy występują zauważalne szarpnięcia i lekki chaos w doborze przełożeń. Częściowym rozwiązaniem tego problemu jest przestawienie skrzyni w tryb sportowy, co skutkuje utrzymywaniem wyższych obrotów silnika i częstszymi redukcjami, zwiększający przy tym znacząco zużycie paliwa.

Amortyzatory zestrojono dość sztywno, a jednocześnie radzą sobie one z niwelowaniem większych drgań i to pomimo faktu, że testowany przez nas egzemplarz osadzony został na aż 19-calowych felgach. Takie koła wyglądają świetnie, ale odradzamy je osobom przemieszczającym się po gorszej jakości drogach. Czuć, że utrudnia to pracę zawieszeniu i z wyższym profilem opon komfort mógłby być jeszcze lepszy. Narzekać nie można za to na pewność i stabilność prowadzenia – podwyższone nadwozie nie skutkuje wcale wyraźnymi przechyłami, a T-Roc chętnie pokonuje zakręty. Pomaga w tym również precyzyjny układ kierowniczy, który daje poczucie pełnej kontroli nad pojazdem.

Przedni napęd sprawdza się w dobrych warunkach trakcyjnych, gdzie nie musimy obawiać się o podsterowność, czy poślizg kół. Wystarczy jednak napotkać na swojej drodze mokry asfalt, by system kontroli trakcji obniżał dostępną moc i tym samym osiągi. System ten można oczywiście wyłączyć, lecz wtedy należy liczyć się z walką o uzyskanie przyczepności, gdy zdecydujemy się na dynamiczny start z miejsca. Nie ma tu też mowy o jakichkolwiek aspiracjach do jazdy terenowej, nawet przy wariancie z napędem na obie osie. Prześwit na poziomie 16 cm i nisko poprowadzone zderzaki nie zachęcają do mierzenia się z przeszkodami trudniejszymi niż wysoki krawężnik lub większy próg zwalniający.

T-Roc najlepiej odnajduje się w trakcie spokojnego przemierzania równych dróg, kiedy to odwdzięcza się kulturalną pracą oraz wysokim komfortem. Przy wysokich prędkościach docenimy wyjątkowo skuteczne wyciszenie kabiny i niewrażliwość na boczne podmuchy wiatru. Szkoda, że nie przewidziano tutaj możliwości wyboru trybów jazdy, nie licząc sportowego ustawienia skrzyni biegów. Do ideału brakuje programu, który zmieniałby mapowanie silnika, przełożenie kierownicy, czy czułość reakcji na wciśnięcie pedału przyspieszenia.

Pochwalić warto opracowany przez Volkswagena system półautonomicznej jazdy, który potrafi nie tylko utrzymywać pozycję auta na środku drogi i zachowywać zadaną prędkość, ale także dostosowuje się do znaków drogowych oraz innych pojazdów, nadzoruje zmianę pasa ruchu i wspomaga parkowanie. Nie jest to niestety wyposażenie seryjne i wymaga dopłaty 4220 złotych. Do listy praktycznych dodatków dopisać można też przednie aktywne reflektory matrycowe LED za 3670 zł, które z nocy robią dzień, kształtują równomiernie rozłożoną wiązkę światła, zapewniają fantastyczne pole widzenia po zmroku i co ważne – nie oślepiają innych kierowców.

Brakuje hybrydy

Jest to trochę zaskakujące, że T-Roc nie występuje w żadnej zelektryfikowanej odmianie, a w ofercie znajdują się wyłącznie silniki spalinowe, bez jakiegokolwiek wsparcia układów hybrydowych. Skutkuje to nieco rozczarowującym spalaniem i w zatłoczonym mieście wynosi ono średnio około 8 litrów na 100 km. Podobne wartości można uzyskać przy prędkościach autostradowych. Poruszanie się poza terenem zabudowanym ze stałą prędkością wiąże się zapotrzebowaniem na benzynę na poziomie 6 l/100 km. Żwawsze przyspieszanie sprawi, że wyniki te wzrosną jeszcze o dodatkowy litr lub dwa. Przedstawione liczby nie zachwycają, pomimo obecności aktywnego systemu odłączającego dwa cylindry w trakcie spokojnej jazdy.

Volkswagen T-Roc – wyposażenie i dostępne warianty

Najtańszy T-Roc kosztuje 110 290 zł i jest to bazowa wersja napędowa z 1-litrowym silnikiem TSI o mocy 110 KM, połączonym z 6-biegową skrzynią manualną. Wyposażenie podstawowe obejmuje między innymi aktywny tempomat, manualną klimatyzację, czujniki parkowania z przodu i z tyłu, cyfrowy zestaw wskaźników, system multimedialny z ekranem 6,25 cala i obsługą Bluetooth, czy 16-calowe felgi aluminiowe. Wyżej w cenniku znajduje się silnik 1.5 TSI o mocy 150 KM oraz 2.0 TSI o mocy 190 KM i z napędem na wszystkie koła. Wybrać można też silnik Diesla (2.0 TDI, 150 KM), ale tylko z wyższym poziomem wyposażenia Style i z 7-biegową przekładnią DSG. Topową ofertę stanowi T-Roc R z silnikiem 2.0 TSI i mocą 300 KM, który sprzężony jest z napędem na obie osie i 7-biegową skrzynią DSG – ceny rozpoczynają się od 203 990 zł.

Testowany przez nas egzemplarz skonfigurowano w bogato doposażonej odmianie Style, z silnikiem 1.5 TSI i 7-stopniową skrzynią DSG, a łączna cena wyniosła 172 250 zł.

Volkswagen T-Roc – podsumowanie i nasza opinia

Volkswagen T-Roc udowadnia, że jego sukces sprzedażowy nie jest dziełem przypadku. To dopracowana pod wieloma względami konstrukcja, która punktuje komfortem i świetnymi właściwościami jezdnymi. Silnik 1.5 TSI wraz z przekładnią DSG tworzą zgraną parę, zapewniając zadowalającą dynamikę oraz cichą i równą pracę. Konsumpcja paliwa natomiast okazuje się być przy tym całkiem spora. Docenić warto jeszcze praktyczną i porządnie wykonaną kabinę, a to wszystko opakowane zostało w atrakcyjnie prezentujące się nadwozie. Niestety, trzeba być przygotowanym na to, że zakup dobrze wyposażonego egzemplarza wyraźnie odchudzi nasz portfel.

Tekst i zdjęcia: Michał Borowski