Prawdziwa hekatomba. Tak, jednym słowem, określić można to, co dzieje się obecnie z europejskim przemysłem motoryzacyjnym. Producenci masowo wstrzymują produkcję, a salony świecą pustkami.
Przypomnijmy – z początkiem tygodnia o czasowym zatrzymaniu linii produkcyjnych w europejskich fabrykach informowały koncerny FCA i PSA. We wtorek ich śladem poszły również Volkswagen i Mercedes-Benz, a także Toyota.
Grupa producentów, którzy zdecydowali się na wstrzymanie produkcji powiększa się nie tylko z dnia na dzień, ale wręcz z godziny na godzinę! Wczoraj wieczorem decyzję o zatrzymaniu linii montażowych w swoich fabrykach na Starym Kontynencie ogłosił Ford.
Oprócz tego rośnie liczba marek, które wygaszają funkcjonowanie zakładów produkcyjnych w poszczególnych krajach. Dla przykładu – Volvo poinformowało właśnie o wstrzymaniu produkcji w swojej fabryce w Ghent w Belgii, gdzie powstają modele XC40 i V60. Fabrykę w brytyjskim Sunderland zamknął też Nissan. Podobne kroki – w stosunku do francuskich fabryk – już wcześniej pojęło Renault.
Europejski rynek odczuwa już skokowe załamanie sprzedaży, ale nie ulega wątpliwości, że prawdziwy wymiar pandemii da o sobie znać dopiero w marcowych wynikach sprzedaży. Od początku roku utrzymuje się jednak wyraźny trend spadkowy. W styczniu sprzedano na Starym Kontynencie o 7,4 proc. mniej pojazdów niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W lutym salony opuściło o 7,2 proc. miej aut w stosunku rok do roku (tegoroczny liczył 29 dni!). Biorąc pod uwagę skumulowaną sprzedaż za pierwsze dwa miesiące mamy właśnie do czynienia z najgorszym początkiem roku od 7 lat. W lutym w samych tylko Niemczech – na największym pojedynczym rynku motoryzacyjnym UE – zainteresowanie nowymi samochodami spadło o 11 proc. O 8,8 proc. gorsze wyniki zanotowali dealerzy w opanowanych pandemią Włoszech. O 6 proc. spadła liczba rejestracji w Hiszpanii.
Jak informuje branżowy serwis ”Automotive News Europe” w samym lutym koncern Volkswagen dostarczył europejskim klientom o 4,4 proc. mniej aut niż przed rokiem, przy czym wynik samej marki był słabszy o 9,7 proc.
Grupa Renault zanotowała spadek sprzedaży aż o 14 proc. Największym poszkodowanym okazała się być Dacia, która w lutym dostarczyła nabywcom o 27 proc. mniej aut niż rok temu.
Grupa PSA straciła 8,5 proc. nabywców. Największy spadek – aż o 21 proc. - zanotował Opel.
Wśród ”ofiar” wymienić też można koncern FCA (-6,9 proc.). Rekordowy spadek zamówień – aż 33 proc! – dotyczył Jeepa. 22 proc. nabywców straciła Alfa Romeo.
O 20 proc. w stosunku rok do roku zmalała też liczba chętnych na nowe Fordy.
Co ciekawe, z kryzysem zaskakująco dobrze radzą sobie producenci azjatyccy. Toyota dostarczyła w lutym europejskim nabywcom o 11 proc. więcej aut niż przed rokiem. Sprzedaż Lexusa podskoczyła o rekordowe 51 proc! Nieźle radzą też sobie Kia i Hyndai. W pierwszym przypadku sprzedaż marki poprawiła się o 1,2 proc. W drugim zanotowano spadek o symboliczne 0,5 proc.