General Motors opuszcza Australię i Nową Zelandię. Do końca roku z oferty amerykańskiego koncernu ostatecznie zniknąć ma marka Holden.
Lokalny producent, który związany jest z General Motors od lat dwudziestych ubiegłego wieku, padł ofiarą sprzedaży koncernowi PSA marki Opel.
W ramach planu restrukturyzacji i cięcia kosztów wdrożonego przez Marry Barrę (prezes GM), w październiku 2017 roku w Australii zamknięto ostatnią z fabryk Holdena. Pracę straciło wówczas ponad 3 tysiące osób. Od tego czasu marka dysponowała już tylko siecią sprzedaży i serwisu, w której – po zmianie znaczków - oferowane były importowane pojazdy z portfolio Chevroleta i Opla. W Australii oferowano m.in. produkowanego wyłącznie w Polsce Holdena (Opla) Cascadę.
Niestety wraz ze sprzedażą Opla General Motor stracił prawa do modeli Astra i Insignia (w Australii i Nowej Zelandii – Holden Commodore), które stanowiły w ostatnim czasie trzon oferty Holdena. Następstwem takiego scenariusza było skokowe załamanie się sprzedaży australijskiej marki w ubiegłym roku.
Decyzja GM nie jest więc zaskoczeniem. W jej efekcie zwolnienia dotknąć mają około 600 osób zatrudnionych w studio projektowym w Melbourne oraz ośrodku testowym Lang Lang. Na bruk trafią też doradcy klientów – zwolnienia obejmą nie tylko sprzedawców samochodów, ale też np. usług finansowych (leasing, kredyty itd.).
Amerykanie zapewniają, że użytkownicy Holdenów nie mają powodów do obaw. Sama sieć serwisowa, a co za tym idzie zaopatrzenie w części zamienne, ma być utrzymywana jeszcze przez – co najmniej – dziesięć lat.