Volvo C70 to próba zwrócenia na szwedzką markę uwagi młodszej i bardziej dynamicznej klienteli. Samochód zadebiutował w 1997 roku i przetrwał w ofercie Volvo do 2005. Auto bazowało na podzespołach starej, "kanciastej" serii S/V 70. Jak radzi sobie dziś, w przeszło 16 lat od debiutu modelu?
Volvo C70 w wersji kabriolet
Można zaryzykować twierdzenie, że C70 to ostatnie „prawdziwe” Volvo, zaprojektowane wyłącznie przy użyciu ołówka i linijki. Pokrewieństwo z serią 70 (wywodzącą się od modelu 850) pozwoliło uniknąć tzw. chorób wieku dziecięcego. Samochód był całkowicie szwedzką konstrukcją, przy jego opracowywaniu nie brali udziału specjaliści z Forda, do którego – od 1999 roku należał pakiet większościowy akcji Volvo.
Auta oferowane były w dwóch wersjach nadwoziowych: jako coupe lub kabriolet ze składanym automatycznie, materiałowym dachem. Rozstaw osi - 266 cm jest typowy dla aut segmentu D z połowy lat dziewięćdziesiątych. Dzięki temu, w środku – niezależnie od wersji nadwoziowej - wygodnie podróżować będą cztery dorosłe osoby. Wyższym pasażerom drugiego rzędu przeszkadzać może jedynie nisko opadająca linia dachu.
Volvo C70
Projekt deski rozdzielczej, podobnie jak np. fotele czy kierownice, zapożyczono wprost z serii 70, dzięki czemu każdy, kto miał do czynienia z pojazdami Volvo z lat 80 i 90-tych poczuje się tu jak u siebie. Kierowca ma do dyspozycji skierowaną w swoim kierunku konsolę środkową z łatwymi w obsłudze pokrętłami do sterowania układem przewietrzania wnętrza. Na wyposażeniu większości aut znalazł się też rozbudowany system audio z tzw. "wieżą", który umożliwia odtwarzanie zarówno kaset magnetofonowych, jak i płyt CD. Chociaż dziś we znaki daje się np. brak możliwości odtwarzania plików MP3, jakość nagłośnienia (seryjnie montowano w aucie nawet 11 wysokiej klasy głośników) nie pozostawia najmniejszego pola do narzekań. Wysoko ocenić trzeba również materiały wykończeniowe. Chociaż pod drewniane wykończenia deski rozdzielczej podszywa się plastik, o skórzanej tapicerce takiej jakości nabywcy współczesnych aut segmentu premium mogą jedynie pomarzyć.
Z perspektywy kierowcy narzekać można jedynie na nieco zbyt dużą – biorąc pod uwagę pseudosportowe aspiracje auta – kierownicę, która zasłania część przycisków. Po latach – co jest typową bolączką starszych Volvo – często odkleja się tapicerka użyta do wykończenia boczków drzwi. Typową przypadłością jest też wyrabianie się uszczelek – bezbramkowe drzwi sprawiają, że przy prędkościach autostradowych, niezależnie od tego czy mamy do czynienia z coupe czy kabrioletem, w aucie słyszalny jest szum wiatru (wymiana na nowe jest nieopłacalna i niewiele pomaga – w przypadku tego modelu to raczej cecha niż usterka).
Koncepcyjne Volvo S90
C70 wyposażane były wyłącznie w mocne silniki benzynowe, w większości wspomagane turbosprężarką. Jednostki uchodzą za trwałe, ale cierpią na kilka typowych dolegliwości. Problemów przysporzyć może np. stosowana w młodszych rocznikach elektroniczna przepustnica. Z czasem zużywa się też elektroniczny pedał gazu (w obu przypadkach występują problemy z wkręcaniem się na obroty). Wymiana pedału to koszt około 700 zł, przepustnicy – nawet 3 tys. Z uwagi na duży zapas mocy można się też spodziewać takich niedomagań, jak wycieki oleju, zużycie turbosprężarek czy wypalenie uszczelki pod głowicą.
Volvo C70 w wersji coupe
Najwięcej problemów przysparza właścicielom C70 zawieszenie. Układ zestrojono tak, by zapewnić pasażerom stosunkowo wysoki komfort jazdy – samochód nie nadaje się więc do ofensywnej, torowej jazdy po zakrętach. Sporym problemem jest też duży promień zawracania. Samochód napędzany jest na przednie koła – mocne silniki wymusiły zastosowanie solidnych przegubów, które – niestety – wpływają na zwrotność. Dziurawe drogi dają się też we znaki łącznikom stabilizatorów i wahaczom. Na szczęście tych nie musimy wymieniać w całości – osobno wymienia się poszczególne tuleje.
Część użytkowników skarży się również na drobne usterki instalacji elektrycznej. Ogólnie rzecz biorąc C70 cieszy się jednak opinią auta solidnego. W zadbanych egzemplarzach usterki wykluczające samochód z jazdy praktycznie się nie zdarzają.