Osoby jeżdżące kilkuletnimi samochodami używanymi zapewne nie mogą wyjść z zachwytu nad niskim zużyciem paliwa, jakim mogą się pochwalić nowe konstrukcje.
Wystarczy wejść do dowolnego salonu i zagłębić się w lekturę danych technicznych. Dajmy na to Audi. Dwulitrowy, doładowany silnik benzynowy o mocy ponad 200 KM zamontowany w A6 ma zużywać średnio 6,6 l benzyny na 100 km. Średnio, czyli w mieście trochę więcej, powiedzmy 7,5 l/100 km, za to w trasie mniej, pewnie koło 6 litrów. Rewelacja, prawda?
Co więcej, potężne terenowe Porsche Cayenne z napędem wszystkich kół, automatyczną skrzynią biegów i z silnikiem 4.0 turbo o mocy 400 KM pod maską ma średnio zadowolić się 10,5 l benzyny na 100 km. "Rany, to moje 1.6 na autostradzie pali więcej" - łapie się za głowę jeżdżący kilkuletnim kompaktem Kowalski.
Wyjaśnijmy więc. Nie ma powodu by rwać włosy z głów, albo brać kredyty na nowe samochody. Zużycie paliwa podawane przez producentów nie ma bowiem nic a nic wspólnego z tym, ile w rzeczywistości dany model będzie spalał benzyny czy oleju napędowego. Jak to możliwe?
Otóż to, co podają w producenci w danych technicznych to liczby uzyskane nie podczas jazdy po drogach, ale w cyklu pomiarowym na hamowni. Sposób pomiaru zużycia paliwa (a właściwie emisji CO2, bo spalanie wyliczane jest "przy okazji") określa norma nazwana NEDC (New European Driving Cycle), która została wprowadzona w 2000 roku.
Test składa się z pięciu części, cztery pierwsze trwają po 200 s, a ostatnia - 400 (razem daje to 20 minut). Cztery pierwsze części symulują jazdę miejską. W pierwszej z nich samochód uruchamiany jest na zimnym silniku i "przejeżdża" na rolkach 4052 m ze średnią prędkością 18,7 km/h, przy czym prędkość maksymalna nie przekracza 50 km/h. W kolejnych trzech próbach sposób jazdy jest powtarzany z tym, że silnik jest już rozgrzany.
Ostatni etap ma symulować jazdę pozamiejską. Podczas 400 s samochód jedzie ze średnią prędkością niespełna 63 km/h, nigdy nie przekraczając 120 km/h (w samochodach małych - 90 km/h).
W ten sposób mierzona jest emisja spalin, z której następnie wylicza się parametr określiony jako "średnie zużycie paliwa". Cała procedura odbywa się w ściśle określonych warunkach (wilgotność, temperatura powietrza, poziom wypełnienia baku).
W czym więc problem? Otóż realne zużycie nigdy nie będzie nawet zbliżone do tego uzyskanego w cyklu pomiarowym. Przede wszystkim w hamowni pomijany jest opór powietrza, a wystarczy wystawić rękę przez okno, by zobaczyć, jak on jest duży. Ponadto jazda w realnym ruchu jest znacznie bardziej dynamiczna. Nie oznacza to szybsza, ale składająca się z bardziej gwałtownych hamowań i przyspieszeń. Ponadto nawet w miastach są drogi, na których można jechać szybciej niż 50 km/h. Cykl pomiarowy nie uwzględnia również jazdy autostradowej. Co więcej, w samochodzie pracują światła, radio, często klimatyzacja, a więc instalacje, które nieuchronnie potrzebują zasilania i obciążają jednostkę napędową.
Co gorsza, producenci znając zasady pomiaru emisji spalin i wiedząc, że od tego w wielu krajach zależy np. stawka podatkowa, jaką samochód zostanie obłożony, optymalizują jego konstrukcję tak, by dobrze wypadł w pomiarach, nie przejmując się tym, co będzie się działo na drodze (np. dobierając przełożenia skrzyń biegów pod prędkości w teście, czasem może to zmuszać rzeczywistego kierowcę do używania wyższych obrotów w celu uzyskania dynamiki, co... zwiększa zużycie paliwa!). Cała idea downsizingu sprowadzająca się do zmniejszania pojemności silników i montowania turbosprężarki celem zachowania mocy, daje efekty w cyklu pomiarowym, ale jeśli zamierzamy korzystać z pełni mocy jednostki napędowej, czyli wysokich obrotów to zużycie paliwa może być wyższe niż większych silnikach wolnossących!
Co więc mówią nam dane techniczne podawane przez producentów? Można użyć ich do porównania kilku samochodów, ten który wg danych technicznych pali mniej, prawdopodobnie rzeczywiście będzie palił mniej, ale na pewno nie tyle, ile podał producent. A ile będzie palił? To oczywiście zależy od wielu czynników, temperamentu kierowcy i dynamiki jazdy, pokonywanych tras czy temperatury. Średnio można jednak przyjąć, że w rzeczywistości samochody spalają 35-40 proc. więcej niż podają producenci. Skąd ta wartość? Otóż wskazują na to nasze doświadczenia i testy różnych nowych samochodów.
Dodajmy, że wartości zużycia paliwa podawane w naszym katalogu są rzeczywiste, a więc nie ma potrzeby dokonywania żadnych przeliczeń.
cyt.: "Test składa się z pięciu części, cztery pierwsze trwają po 200 s, a ostatnia - 400 (razem daje to 20 minut).- koniec cytatu
wg mnie 600 s to 10 minut...
cyt.: "Test składa się z pięciu części, cztery pierwsze trwają po 200 s" razem 800 sekund, cyt"a ostatnia - 400 (razem daje to 20 minut)." - koniec cytatu
dla mnie to jest razem 1200 sekund, ale ja jestem humanistą :>
Michał a ty umiesz czytać???? cztery pierwsze trwają po 200 s czyli razem 800s i ostatni 400s razem 1200 czyli 20 minut. Przeczytaj coś 2 razy zanim do czegoś się przyczepisz.
Czy Pan redaktor czytal choc raz norme o której pisze?
Test na hamowni o którym mowa, uwzglednia takie parametry jak masa pojazdu, zredukowany moment bezwladnoci elementów w rucho obrotowym (jak kola, waly napedowe, elementy przekladni itd) oraz wspolczynnik oporu powietrza...
Na podstawie tych danych generowane jest obciazenie (zastepczy moment oporow ruchu) jakie rolki hamowni przekazuja na kola pojazdu.
Prawda jest iz wartosci spalania z testu i praktycznego uzytkowania nie pokrywaja sie. Jednak test zaklada rozpedzania auta w okreslonych widelkach przyspieszenia, a nie z pedalem w podlodze. Ponadto test odpowiada warunkom jazdy po plaskim tereni bez wzniesien, nie uwzglednia tez ewentualnej sily wirtru (test odpowiada warunkom jazdy w powitrzu nieruchomym). W czasue testu, pojazd nie podjezdza w korkach po 2 metry (co jest normalna praktyka kierowców), nie wrpowadza sie silnika na obroty z byle powidu...
A teraz mam pytanie co oznacza wg Pana redaktora "rzeczywiste zuzycie paliwa"? Zapraszam na testy drogowe, z niebywala przyjemnosci udowaodnie panu iz rzeczywiste zuzycie paliwa moze byz zarówno znacznie nizsze jak i znacznie wyzsze od wartosci jakie Pan uzyskal, test przeprowadziny na jednym aucie w 2 przejazdach.
"po"... taki maly wyraz a cieszy :D (nie "200s", a "po 200s")
Damian czy Ty masz na drugie Captain Obvious? :D
Taa albo fiat z silnikiem twin air w papierach 3 albo 4 litry w realu około 6 nawet do 8 litrów masakra żeby tak małe silniki tyle kopciły, ale cóż takie są trendy żeby do sporego sedana dać silniczek z kosiarki i mieć nadzieje że toś kto ślepo wierzy w filozofie down-sizizyng to kupi.
mi podają że benzyna na trasie 4.8 ale ni jak nie mogę zejść poniżej 5.2 i to jadąc baaaardzo płynnie, ostatnio mnie rowery wyprzedzają....
Moja Corsa D 1.2i 2007r ma wpisane w katalogu, że na trasie 4,7. Wczoraj jechałem, żeby zobaczyć ile wyjdzie najmniej. I o dziwo na prostej drodze na odcinku kilku kilometrów przy stałej prędkości 70km/h komputer pokazywał 4,5-4,6. Wniosek taki, że można; ale czy ma sens to już druga strona medalu :)
Normalne spalanie 5,5-6 na trasie, w mieście 7l.
Dodam tylko, że auto ma oryg. przebieg ok. 40tys. km, sprowadzone z Niemiec; może dlatego "tak pali".