Pracownicy fabryki Mini w Oxfordzie świętowali ostatnio okrągły jubileusz. Równo 60 lat od uruchomienia produkcji pierwszej generacji bramę zakładu opuściło Mini z numerem 10 mln!
Pierwsze egzemplarze Mini – małolitrażowego modelu zaprojektowanego przez Sir Aleca Issigonisa – wyjechały na brytyjskie drogi równe sześćdziesiąt lat temu – w sierpniu 1959 roku. Auto, w niemal niezmienionej wersji przetrwało w ofercie marki (która zawdzięcza mu nawet nazwę!) aż do 2000 roku. Ostatnia sztuka opuściła bramę fabryki 14 września 2000 roku. Przez 41 lat rynkowej kariery samochód sprzedał się w rekordowej liczbie 5,3 mln egzemplarzy. Nawet w ostatnim roku produckji chętnych na klasycznego Mini nie brakowało. Śmiało stwierdzić można, że uśmierciły go przepisy dotyczące bezpieczeństwa...
z
Oznacza to, że resztę – w tym przypadku 4,7 mln sztuk – stanowią auta zbudowane już pod przewodnictwem BMW w fabryce w Oxfordzie. To całkiem niezły wynik, jeśli wziąć pod uwagę, że marka przeszła pod władanie niemieckiego koncernu w 2000 roku.
Z okazji historycznego wydarzenia na błoniach fabryki w Oxfordzie zorganizowano zlot klasycznych ”miniaków”. W bieżącym roku czeka nas jeszcze jeden ”kamień milowy” w historii marki. W październiku na drogi wyjechać maja pierwsze w dorobku producenta modele z napędem elektrycznym.
Chodzi o Mini Cooper SE napędzany elektrycznym silnikiem o mocy 181 KM (270 Nm). Wyposażony w litowo-jonowe baterie akumulatorów (pojemność 32,6 kWh) samochód rozwijać ma prędkość maksymalną 150 km/h i przyspieszać do setki w 7,3 s. Zasięg – w zależności od procedury homologacyjnej – wahać ma się między 235 a 270 km.