Od początku roku policjanci przy okazji rutynowych kontroli sprawdzają również przebieg samochodu. Celem takich kontroli jest wykrycie ewentualnego cofnięcia licznika.
Cofanie liczników przed sprzedażą samochodu, dzięki czemu zwiększa on swoją wartość, to od zawsze oszustwo, a więc ścigane prawem przestępstwo. Ponieważ jednak jego udowodnienie było niezwykle trudne, w maju ubiegłego roku pojawił się kodeksie karnym pojawił się nowy artykuł.
Wprowadza on nowy rodzaj przestępstwa, które "polega na zmianie wskazań licznika samochodu, ingerencji w prawidłowość pomiaru oraz zleceniu innej osobie dokonania zmiany wskazań licznika lub ingerencji w prawidłowość pomiaru."
Zgodnie z nowym art. 306a Kodeksu Karnego, przestępstwo to jest zagrożone karą do 5 lat pozbawienia wolności, a w przypadku tzw. mniejszej wagi karą pozbawienia wolności do lat dwóch.
Dzięki temu nie trzeba udowadniać oszustwa, wystarczy stwierdzenie cofnięcia licznika. Jednak... w praktyce w maju nie zmieniło się nic. Dopiero 1 stycznie weszło bowiem w życie prawo, nadające policji i innym służbom uprawnienia do kontrolowania przebiegu samochodów. W efekcie policjanci czy też strażnicy graniczni spisują stan licznika i porównują z danymi zapisanymi w Centralnej Ewidencji Pojazdów, dokonując przy tym wpisania daty i nowego przebiegu.
Jeśli nie ma niezgodności, dane będą widoczne na stronie historiapojazdu.gov.pl. Kłopot zaczyna się, gdy nowy przebieg jest mniejszy niż ostatni, najczęściej odnotowany podczas ostatniego przeglądu.
Nie oznacza to oczywiście automatycznego karania kierowcy, bowiem stwierdzenie przestępstwa nie jest równoważne z wykryciem przestępcy. Policja podkreśla w komunikatach, że z każdym razem wszczynane jest postępowanie, którego celem jest dopiero wykrycie osoby, która popełniła przestępstwo - cofnęła przebieg lub zleciła cofnięcie.
Jeśli się to uda, sprawa trafi do sądu, który wyda wyrok. Jeśli nie - zostanie umorzona. A wykrycie sprawcy może być trudne. Bo jak udowodnić kierowcy, że to on cofnął lub zlecił cofnięcie licznika?
W tym miejscu warto natomiast zwrócić uwagę, że po wykryciu cofnięcia nie wolno... korygować licznika do przodu. To również przestępstwo! Natomiast przy sprzedaży należy o sytuacji poinformować ewentualnego kupującego.
Warto dodać, że prawo dopuszcza legalną wymianę licznika, gdy oryginalny nie działa prawidłowo. Po wymianie należy w ciągu 14 dni zgłosić się na stacji kontroli pojazdów, tam zostanie on sprawdzony i spisany zostanie stan. Za tę "przyjemność" zapłacimy 100 zł.
Czy więc nowe przepisy ukrócą proceder cofania liczników? I tak i nie, a w zasadzie - częściowo. Na pewno cofanie liczników będzie ograniczone w samochodach, które już są zarejestrowane w Polsce. Natomiast, wobec braku wspólnej, europejskiej bazy danych, nie zostanie rozwiązany problem korygowania przebiegów w autach importowych do Polski. Po prostu będą one traciły przebieg przed pierwszą rejestracją czy też wizytą na stacji kontroli pojazdów w naszym kraju...
A warto dodać, że tylko w zeszłym roku do Polski sprowadzono milion samochodów używanych.