Honda CR-Z 1.5 i-VTEC 114 KM
Honda CR-Z to niewielkie coupe, które debiutowało na salonie samochodowym w Detroit na początku 2010 roku. Wymiarami i nazwą auto nawiązuje do kultowego modelu CRX. Co ciekawe, mimo sportowego zacięcia, samochód posiada hybrydowy układ napędowy!
Niestety, w przypadku auta o sportowym zacięciu nie oznacza to nic dobrego. Gotowy do jazdy pojazd waży niemal 1200 kg, co przekłada się na osiągi. Wprawdzie 9,9 s (9,1 s po liftingu w 2013 roku) do 100 km/h ujmy Hondzie nie przynoszą, ale do rewelacyjnych przyspieszeń znanych z CRX autu daleko.
Mimo wszystko, CR-Z to hybryda jedyna w swoim rodzaju. Samochód wyposażono w układ IMA (Integrated Motor Assist), który porównać można do stosowanego w Formule 1 systemu KERS. Jednostka elektryczna osiąga zaledwie 14 KM i 78 Nm i wykorzystywana jest wyłącznie jako system wspomagający benzynowy silnik generujący 114 KM i 145 Nm. Oznacza to, że motor elektryczny nie jest w stanie napędzać samochodu samodzielnie i pełni jedynie rolę – szeroko pojętego – „turbodoładowania”. Sumarycznie (moc nie sumuje się wprost) kierowca ma do dyspozycji 124 KM i 174 Nm (po liftingu 137 KM i 190 KM). Jest to ten sam typ napędu, który Honda stosuje m.in. w hybrydowej wersji Civica i modelu Insight.
Na tym jednak wyjątkowość modelu CR-Z się nie kończy. W przeciwieństwie do innych dostępnych na rynku wtórnym hybryd, samochód nie jest wyposażony w bezstopniową skrzynię biegów CVT. Zamiast tego Japończycy zdecydowali się na klasyczną, ręczną (!) przekładnię o sześciu przełożeniach.
Takie podejście może podobać się klientom – koszty serwisowania CR-Z nie odbiegają bowiem od innych samochodów kompaktowych! W zawieszeniu znajdziemy kolumny McPhersona (przód) i solidną belkę podatną na skręcanie (tył). Również koszty obsługi pozostałych układów (np. hamulcowego) porównać można chociażby z Civickiem.
Nie ma też obawy o trwałość układu hybrydowego. Sam silnik elektryczny jest bezobsługowy. Nawet w przypadku usterki (rzadkość) używany kupimy za około 2 tys. zł. Niewiele - poniżej tysiąca – kosztuje też zestaw używanych baterii w dobrym stanie.
W rzeczywistości największym problemem okazuje się znalezienie bezwypadkowego samochodu. Sytuacje dodatkowo utrudnia fakt, że Hondy od lat „słyną” z kiepskiej jakości lakieru, co sprawia, że część – nawet bezwypadkowych aut – ma za sobą większe lub mniejsze naprawy lakiernicze.
Najgorszymi doradcami przy zakupie samochodu używanego są emocje. Dlatego właśnie w opisach modeli kładziemy nacisk na te informacje, które mogą przydać się w podjęciu ostatecznej decyzji oraz przy oględzinach auta. Staramy się ująć w opisie najczęściej występujące usterki danego modelu, a także podpowiedzieć, na jakie „przygody” powinniśmy być przygotowani po zakupie. Oczywiście nie każdy musi zgadzać się z naszymi opiniami, jednak mają one swoje podstawy we wnikliwych analizach rynku. Pamiętajcie, że nasz opis w żadnym wypadku nie ma na celu bezkrytycznego wychwalania danego modelu. To raczej surowa, chłodna ocena konkretnego auta, zachęcająca do równie pesymistycznej kalkulacji kosztów. Zawsze trzeba mieć bowiem na uwadze to, że cena zakupu używanego pojazdu jest dopiero początkiem wydatków.
Ostatnia zmiana: 2017-07-03