Range Rover to bez wątpienia jeden z najbardziej luksusowych pojazdów, który nie boi się bota, piachu czy zimy. Druga generacja auta – typoszereg P38 – trafiła na rynek w 1994 roku i przetrwała w ofercie brytyjskiego producenta przez kolejnych siedem lat.
Biorąc pod uwagę wymiary, poziom wyposażenia i osiągi samochód wydaje się świetną inwestycją. Zadbane egzemplarze (rocznik, wbrew pozorom nie odgrywa dużej roli w wycenie) z luksusowym wnętrzem kupić dziś można za mniej niż 20 tys. zł. Warto jednak zdawać sobie sprawę z faktu, że – jak większość „udomowionych” terenówek Range Rover P38 nie jest samochodem dla każdego...
W stosunku do Range Roverów często używa się określenia „terenowa klasa S”. Chociaż drugiej serii auta – biorąc pod uwagę wymiary i przestrzeń w kabinie - bliżej raczej do klasy E, porównania z Mercedesem nie są wcale przypadkowe. Brytyjczycy zadbali, by nabywcy nie mogli narzekać na przestrzeń, komfort czy wyposażenie.
Nadwozie mierzy 4,7 m długości, 1,89 m szerokości i 1,81 m wysokości. Gwarancją obszernego wnętrza jest liczący 2,74 m rozstaw osi. Mocną stroną auta jest wyposażenie. W zasadzie wszystkie egzemplarze mają na pokładzie wykonaną ze skóry (lub alcantary) tapicerkę, pełny pakiet elektryczny (lusterka, szyby), elektrycznie sterowane i podgrzewane fotele, dwustrefową klimatyzację czy system audio sygnowany logiem renomowanej firmy Harman Kardon. O przyjemną podróż dbają też mięsiste tapicerki, ozdobne drewniane wstawki oraz dodatki pokroju tempomatu czy – regulowane osobno dla dwóch przednich foteli – podłokietniki.
By zapewnić maksymalny komfort jazdy samochód standardowo wyposażany był w układ o nazwie EAS, czyli sterowane elektronicznie, pneumatyczne zawieszenie. Brytyjczycy nie zapomnieli jednak o terenowym rodowodzie auta. W przeciwieństwie do współczesnych SUVów nadwozie przykręcono do solidnej ramy a napęd, przez cały czas, przekazywany jest na koła obu osi.
Na co zwracać powinniśmy szczególną uwagę rozważając zakup II generacji Range Rovera?
Niestety, jak większość pojazdów brytyjskich marek, samochód nie ma opinii niezawodnego. Większość usterek to – na szczęście – irytujące drobnostki (np. trudne do zdiagnozowania usterki klimatyzacji), ale autu zdarzają się też poważne wpadki wykluczające pojazd z dalszej jazdy.
Największym generatorem kosztów jest raczej kapryśne pneumatyczne zawieszenie, którego naprawy wymagają fachowej wiedzy. Stosunkowo często wymieniać trzeba miechy powietrzne, raz na 2-3 lata interwencji mechanika wymaga też kompresor zasilający układ sprężonym powietrzem (ciśnienie robocze układu to 10 atmosfer). Najczęściej nie ma – na szczęście - potrzeby jego wymiany (na rynku oferowane są zestawy naprawcze i uszczelniacze – nowa część to wydatek około 1 tys. zł), ale wypuszczając się w dalszą trasę trzeba mieś świadomość, że powrót – być może – odbędzie się na lawecie.
Pneumatyka lubi też płatać filge, które nie wynikają wcale z usterek sprzęgnięty jest z wieloma czujnikami (m.in. otwarcia drzwi czy tylnej klapy) i pozorna błahostka, jak np. przeładowanie bagażnika czy zaśniedziałe styki potrafią wprowadzić go w tryb awaryjny (zresetowanie wymaga podłączenia pod komputer diagnostyczny ze specjalnym oprogramowaniem).
Najprostszą formą przetestowania kondycji zawieszenie jest sprawdzenie częstotliwości uruchamiania się kompresora. Jeśli na postoju (przy odpalonym silniku) urządzenie włącza się częściej niż co 2-3 minuty oznacza to, że w układ domaga się remontu (nieszczelności, zużyty kompresor, zawory lub czujniki wysokości). Objawy tego typu niekoniecznie świadczyć muszą o kosztownych usterkach, ale – w większości przypadków – przywrócenie zawieszenia do właściwego stanu wymaga kwot z trzema zerami po przecinku.
Na szczęście brytyjski producent oszczędził klientom dylematów dotyczących wyboru jednostki napędowej. Samochód oferowany był wyłącznie z benzynowymi silnikami V8 (o pojemnościach 4,0 l i 4,6 l) oraz wysokoprężnym, rzędowym, sześciocylindrowym motorem BMW o pojemności 2,5 l (M51 – ten sam, który stosowano w BMW E36, BMW E39 i Oplu Omedze).
Lepsze osiągi zapewniają rzecz silniki benzynowe, ale okupione jest to bardzo dużym zużyciem paliwa (wiekowa konstrukcja) i niską trwałością. Przypadłością brytyjskich motorów V8 są np. opuszczające się tuleje cylindrowe (najczęściej w odmianie 4,0 l) – usunięcie usterki jest bardzo trudne i wymaga rozłożenia silnika na części pierwsze (producent stosował tuleje bez kołnierza – naprawa polega na rozwierceniu bloku i zastąpieniu oryginalnych tulejami z kołnierzami). Niestety tego typu rozwiązania rzadko okazują się skuteczne i często powodują problemy z uszczelkami pod głowicą (oryginalne są zbyt cienkie). Biorąc też pod uwagę stosunkowo częste dolegliwości związane z wypalaniem się zaworów i wycieraniem wałków rozrządu inwestycja w Range Rovera P38 z benzynowym silnikiem powinna być dokładnie przemyślana pod względem kosztów ewentualnych napraw.
Zdecydowanie lepiej – przynajmniej pod względem dostępności części zamiennych i fachowców – prezentuje się jednostka wysokoprężna. Trzeba jednak pamiętać, że silnik BMW również nie należy do najtrwalszych i z czasem zdarzają się mu kosztowne usterki pompy wtryskowej czy turbosprężarek. Przed zakupem warto również zdawać sobie sprawę z faktu, że w Range Roverze motor BMW rzadko kiedy spala mniej niż 11-14 l oleju napędowego (w zależności od warunków ruchu i zastosowanej skrzyni biegów).
IV generacja Range Rovera zadebiutowała na salonie paryskim w 2012 roku. Oferta silnikowa pozostała niezmieniona, klienci wciąż mogą wybierać pomiędzy silnikami TDV6 i TDV8, a na okrasę pozostaje doładowana, benzynowa jednostka 5.0 V8. Największą nowością jest zastosowanie aluminiowego nadwozia, co pozwoliło obniżyć masę samochodu aż o 420 kg!
Jesienią 2017 roku pojawiła się pierwsza w historii modelu wersja hybrydowa oznaczona P400e. Samochód jest napędzany dwulitrowym silnikiem benzynowym o mocy 300 KM oraz silnikiem elektrycznym, którego moc wynosi 116 KM. Całkowita moc układu napędowego to 404 KM, a moment obrotowy osiąga wartość 640 Nm.
Pojemność zlokalizowanych pod podłogą bagażnika litowo-jonowych baterii wynosi 13,1 kWh, co w sprzyjających warunkach ma zapewnić zasięg do 51 km w trybie elektrycznym. Range Rover po zmianach Przy użyciu specjalnej stacjonarnej ładowarki 32-amperowej możliwe jest naładowanie baterii w 2 godziny i 45 minut. Natomiast ładowanie ze standardowego domowego gniazdka trwa 7,5 godziny.
Wiosną 2018 roku oferta została poszerzona o model SV Coupe. Samochód ma przeszło pięć metrów długości i trzydrzwiowe nadwozia, a pod maską pracuje silnik V8 o mocy 565 KM. Produkcja została ograniczona do 999 egzemplarzy.