Na początku lat dziewięćdziesiątych Mercedesy zarezerwowane były dla bardzo bogatych ludzi, bo tylko takich stać było na ich zakup. W 1995 roku, kiedy na rynku pojawiła się zupełnie nowa klasa E (W210), opinia o marce nieco się zmieniła. Samochody wciąż kojarzone są wprawdzie z osobami majętnymi, ale gównie dlatego, że usuwanie często pojawiających się usterek może kosztować krocie.
W210 to jeden z tych pojazdów, który mocno nadszarpnął wizerunek aut niemieckiej marki. Z legendarną trwałością trójramiennej gwiazdy ma on niewiele wspólnego. Co poszło nie tak?
Model ten, to w pewnym stopniu ofiara swojego poprzednika, czyli mercedesa typoszeregu W124. Ubóstwiany zwłaszcza przez taksówkarzy samochód cieszył się opinią niemal niezniszczalnego. Gdy więc w 1995 roku pojawiła się długo wyczekiwana nowa klasa E, klienci oczekiwali podobnej trwałości. Niestety, Mercedes nie mógł już sobie pozwolić na kolejne tego typu auto, bo pracownicy Autoryzowanych Stacji Obsługi umarliby z głodu... Niemiecka marka wzięła więc przykład z konkurencji, co w tym przypadku oznaczało przesunięcie poprzeczki w dół.
Nie oznacza to jednak, że W210 jest samochodem złym. Razić może jedynie stosunek ceny do jakości - większość egzemplarzy dostępnych w Polsce nie jest warta połowy kwoty, jaką żądają za auta sprzedający. Trzeba też wiedzieć, że ten model Mercedesa jest „niewdzięczny” w zakupie. Konstrukcja i typowe przypadłości auta sprawiają, ż nawet eksperci miewają duże problemy z oceną stanu konkretnego egzemplarza.
Do największych zalet auta należy ogromna ilość przestrzeni we wnętrzu oraz duży i ustawny bagażnik (520 l. w sedanie, 600 w kombi). Niestety, podobnie, jak w poprzedniku – W124 - w sedanie nie da się złożyć oparć tylnej kanapy.
Jak przystało na limuzynę, której rozstaw osi ma aż 2835 mm (długość 4795 mm) auto oferuje wysoki komfort resorowania. Na pochwałę zasługuje też - wykończone materiałami o wysokiej trwałości - wnętrze. Jest wygodne, ergonomiczne i nawet 400 tys. km przebiegu nie robi na nim większego wrażenia. Niestety, w tym właśnie kryje się haczyk – odporne na zużycie wnętrze utrudnia zweryfikowanie rzeczywistego przebiegu konkretnego egzemplarza. Specjaliści od Mercedesów oceniają go głównie na podstawie stanu, w jakim znajduje się wieniec koła kierownicy. Jeśli wciąż widoczne są na nim fabryczne wzorki, samochód nie przejechał więcej niż 300-350 tys. km. Jeśli kierownica jest wytarta, realny przebieg już dawno przekroczył pół miliona km...
Niestety - lista typowych dolegliwość tego modelu jest dość znaczna. Czymś, co zupełnie nie przystoi Mercedesowi jest korozja. Rdzawe bąble pojawiają się na rantach nadkoli, drzwi, progach, tylnej klapie, a na nawet na dachu, w okolicach słupków. Poziom zabezpieczenia antykorozyjnego, jak na samochód klasy premium, jest skandalicznie niski – w tym przypadku pytanie nie brzmi, czy nasz W210 zmagać się będzie z tym problemem, ale kiedy pojawią się pierwsze wykwity. Ta przypadłość skutecznie utrudnia też ustalenie przeszłości konkretnego auta. Dla przykładu – bez zdjęcia plastikowych osłon słupków nie sposób ustalić czy widoczne gołym okiem ślady napraw lakierniczych to wynik dachowania, czy tego, że samochód – po prostu – zardzewiał.
Problem rdzy nie jest wyłącznie powierzchowny. Stosunkowo częstą awarią, która dopaść nas może gdzieś na trasie, jest np. oberwanie się kielicha zawieszenia. Z reguły sprężyna przedniego zawieszenia wyskakuje wówczas przez maskę i samochód wymaga pomocy lawety. Niestety, stanu kielichów nie sposób sprawdzić przed zakupem – wymaga to bowiem zerwania grubej, fabrycznej izolacji antykorozyjnej stwarzającej pozorne wrażenie solidności (w rzeczywistości, często rozwija się pod nią rdza).
Z mechanicznego punktu widzenia, samochodowi niewiele można zarzucić. Zwłaszcza pierwsze roczniki, dość mocno spokrewnione ze wcześniejszym W124 (a także pozbawione rozbudowanej elektroniki), osiągają naprawdę imponujące przebiegi. W nowszych egzemplarzach – wyprodukowanych po faceliftingu przeprowadzonym w 1999 roku (auta po liftingu poznamy m.in. po kierunkowskazach w lusterkach) - najwięcej problemów sprawia właśnie instalacja elektryczna. Psuje się wiązka świateł tylnych i ciekłorystaliczne wyświetlacze w kabinie. Komputer pokładowy często informuje kierowców o awariach różnych systemów - przeważnie pomaga wykasowanie błędów - jednak traktując pobłażliwie jego komunikaty możemy przeoczyć jakąś poważną awarię. W silnikach Diesla występuje fabryczna usterka gniazd świec żarowych (nie można ich wykręcić) - wymiana wiąże się najczęściej z demontażem głowicy. Nowsze silniki Diesla z układem common rail – podobnie jak konstrukcje konkurencji - są raczej wyczulone na jakość stosowanego paliwa. Stosunkowo częste usterki alternatorów, rozruszników czy innych elementów osprzętu jednostek napędowych oraz automatycznych skrzyń biegów to raczej wina ogromnych przebiegów samochodów, niż konstruktorów Mercedesa.
Zawieszenie jest tanie w eksploatacji z uwagi na szeroką dostępność zamienników (często potrzebować będziemy np. łączników stabilizatora i silentblocków), ale pechowym egzemplarzom zdarzają się poważne usterki, jak np. pęknięcia sprężyn. Na szczęście, nowa sprężyna, wraz z wymianą, nie powinna kosztować więcej niż 200 zł.
Ogólnie rzecz biorąc E klasa W210 nie jest samochodem złym. Gwiazda, nawet na piętnastoletniej masce, wciąż zapewnia w Polsce prestiż, auto jest idealne na długie trasy z racji wysokiego komfortu i dobrej izolacji akustycznej. W przypadku zadbanego egzemplarza z pewnym przebiegiem mniejszym niż 300 tys. km przez długi czas cieszyć się będziemy bezawaryjną jazdą. Problem w tym, że nawet jeśli w końcu uda nam się znaleźć taki samochód, pieniądze zaoszczędzone na mechanikach, po każdej zimie zostawić będziemy musieli u lakiernika lub blacharza.
Mercedes klasy E - sprawdź ceny, dane techniczne, osiągi, poziom bezpieczeństwa i koszty utrzymania.warto ... wielka i bezpieczna fura, do tego z diezlem - praktycznie nie do zajechania ...
"praktycznie nie do zajechania"-nie zdążysz go zajechać bo wcześniej zgnije. Powinien zostać okrzyknięty najbardziej ekologicznym samochodem-po ok 10 latach ulega biodegradacji. Prawda taka ze za 10 lat nie będzie na drogach ani jednej sztuki W210 podczas gdy 30 letnie W124 nadal beda sie spokojnie toczyc.
Witam.. Posiadam prywatnie 124 - "300" ale postanowiłem się wypowiedzieć ze względu na to, że prowadzę warsztat samochodowy. Faktycznie 124 i 210 z początków produkcji mają wiele podobieństw. Największą różnicą jest to, że w 210 większość blach progów, konstrukcji nośnej jest fabrycznie robiona "na zakładkę" czego nie ma w 124. Reasumując 210 zwyczajnie zbiera tam brud, wodę, powstaje korozja, zjada doszczętnie elementy nośne, progi. Natomiast same blachy mają kiepskiej jakości ocynk bądź nie mają go wcale. Więc jeździsz na naszych drogach z solą to się nie dziw... zje powłokę lakierniczą która jest barrrdzo cienka i bierze się za blachę. Jeżeli w210 to najbardziej polecam "300" diesla z silnikiem ponad 170 koni z początku produkcji. 124 - "300" wolnossący diesel i tak jest królem. Pozdrawiam.
witam
byłem użytkownikiem E300TD - odszedł :(
blacharka kiepska
tylne zawieszenie NIVO - drogie w naprawach
spalanie w 3.0 TD 177 automat - w mieście 12L/100km
i powiem tak - kupie jeszcze raz.
Tylko:
430 w Pb - zagazuje i będę jeździł junkersem ;)
i nawet niech LPG kosztuje 4zł to i tak będzie frajda
pozdrawiam
Jak można określać przebieg pojazdu po stanie kierownicy i tapicerki,można tylko stwierdzić czy dany pojazd był używany w większości w mieście czy na autostradzie i jakie kto ma ręce,czy były to łapy małorolnego czy delikatne dłonie kobietki,oczywiście mogę to udowodnić pokazując auto z orginalnym przebiegiem 120 tys. km gdzie kierownica wytarta jest do zera oraz auto mające 400 tys. km i kierownica wygląda jak nowa,materiał na kierownicę też ma znaczenie.
W210 2,7 cdi Gorąco polecam, świetna fura... duża, bezpieczna...
Radość z jazdy w 100%