ADAC opublikowało raport dotyczący zabezpieczeń pojazdów wyposażonych w systemy bezkluczykowego dostępu. Wnioski płynące z dokumentu są - łagodnie mówiąc - szokujące!
Specjaliści od zabezpieczeń pojazdów przetestowali przeszło 100 samochodów trzydziestu różnych producentów. Za pomocą urządzenia skonstruowanego nakładem zaledwie stu euro wszystkie auta udało się nie tylko otworzyć, ale też uruchomić silnik! Oznacza to, że każdym z samochodów można było – bez przeszkód - odjechać.
Podstawieni złodzieje wykorzystali zbudowany przez siebie nadajnik służący do przedłużania emitowanego przez karty kodowe i transpondery (ukryte w kluczykach) sygnału radiowego. Wystarczy, że wyposażony w taki przyrząd złodziej znajdzie się w naszym pobliżu i przechwyci sygnał z naszego kluczyka (np. w usiądzie stolik dalej w kawiarni). Ten wysyłany jest następnie do drugiej, stojącej przy samochodzie, osoby, która dysponuje podobnym urządzeniem odbiorczo-nadawczym. Gdy pojazd wykryje odpowiedni sygnał radiowy, jego otwarcie nie sprawia najmniejszych problemów!
Taki sposób pozwala otworzyć i uruchomić silnik tylko raz. Problem w tym, że nawet gdy auto oddali się od źródła sygnału i samochód wykryje brak kluczyka, nie wyłączy silnika. To rodzaj zabezpieczenie stosowanego przez producentów na wypadek awarii transpondera. Dzięki temu, gdy zepsuje się nadajnik w kluczyku, można bezpiecznie kontynuować podróż. Nie istnieje obawa o to, że auto zgaśnie np. w czasie manewru wyprzedzania.
Oznacza to, że złodzieje mogą – bezinwazyjnie – otworzyć pojazd i odjechać nim w ustronne, „bezpieczne” miejsce, w którym – na spokojnie – zajmą się usuwaniem reszty fabrycznych zabezpieczeń…
Pełny raport uwzględniający 100 modeli różnych marek znajdziecie
TUTAJ