Wybór interesującej nas marki i modelu nie jest łatwy, ale to dopiero początek kłopotów. Prawdziwe zaczną się dopiero wówczas, gdy zaczniemy szukać egzemplarza rokującego szanse na bezproblemową eksploatację. Od czego zacząć i jakich miejsc lepiej unikać?
Najprościej i najtaniej będzie rozpocząć nasze poszukiwania w Internecie. W serwisach ogłoszeniowych i aukcyjnych można dziś przejrzeć kompletną ofertę osób prywatnych, handlarzy i komisów. Które ogłoszenia powinny nas zainteresować?
Niestety to, czy uda nam się kupić dobry samochód w dużej mierze zależy od zasobności naszego portfela. Zdecydowanie najlepszym miejscem na takie zakupy są obecnie przysalonowe komisy, które oferują stosunkowo szeroki wybór aut używanych. Co ważne, nie jest wcale powiedziane, że np. w salonie Peugeota kupić możemy wyłącznie auta tej francuskiej marki. Dealerzy często przyjmują w rozliczeniu pojazdy różnych producentów, by jednak mieć pewność, że uda im się je sprzedać, auta poddawane są wcześniej szczegółowej kontroli.
Najpewniej od dealeraTo, jakie samochody przyjmowane są w przysalonowe komisy regulują przeważnie standardy konkretnej marki. Najczęściej auta nie mogą być starsze niż 5 lat i muszą legitymować się przebiegiem poniżej 150 tys. km. Oznacza to jednak, że – w praktyce – nawet na najtańsze auto segmentu B wydać trzeba będzie od 20 tys. zł w górę. By wyjechać z przysalonowego komisu autem kompaktowym trzeba zazwyczaj dysponować kwotą od 30 tys. zł. Wysokie ceny w znaczny sposób ograniczają więc ofertę, ale dokonując zakupu w takim miejscu mamy największą pewność, co do jego stanu technicznego. Każdy salon dysponuje np. czujnikiem grubości powłoki lakierniczej, więc przy zakupie powinniśmy zostać poinformowani o przeszłości auta. Część z oferowanych w takich miejscach pojazdów objętych jest również kilkumiesięczną gwarancją.
Zrób listę pytań i dzwońNiestety, jak wynika z badań naszego działu analiz rynkowych, średnia cena auta używanego w Polsce to około 23 tys. zł, wielu rodaków poszukuje dla siebie pojazdu w przedziale cenowym 10-20 tys. zł. W takim przypadku najlepiej będzie skupić się na ogłoszeniach prywatnych. Wprawdzie wymaga to od kupującego zdecydowanie więcej „zachodu”, niż np. udanie się do komisu, ale bezpośredni kontakt z właścicielem auta daje nam duże możliwości zweryfikowania stanu pojazdu. Zanim jednak zdecydujemy się na oględziny, zadzwońmy do właściciela i zapytajmy, czy jest to jego samochód prywatny, czy może zawodowo handluje on pojazdami. W drugim przypadku uzyskanie od sprzedawcy wiarygodnych informacji będzie bardzo trudne… Przed spotkaniem dobrze będzie przygotować sobie listę pytań. Powinny się na niej znaleźć te dotyczące napraw blacharskich, częstotliwości przeglądów a także przeprowadzanych ostatnio napraw. Oczywiście nie można zakładać, że sprzedawca powie nam prawdę, ale możliwość spokojnego obejrzenia samochodu pozwoli zweryfikować jego opowieści. Dobrze będzie również zapytać o możliwość dokonania przeglądu na dowolnie wybranej stacji serwisowej lub w ASO. Jeśli sprzedający nie ma nic do ukrycia, nie powinien robić problemów. Pamiętajmy jednak, by na oględziny zabrać ze sobą kogoś, kto potrafi zweryfikować stan auta i nie podchodzi do zakupu w sposób emocjonalny. Zanotujmy również wszystkie mankamenty, jakie odkryjemy w czasie oględzin i jazdy próbnej. Taka lista będzie doskonałym argumentem do ewentualnych negocjacji cenowych i swego rodzaju kosztorysem, który pozwoli nam oszacować, ile pieniędzy potrzebujemy, by doprowadzić auto do zadowalającego nas stanu.
Komis – wygodnie ale z ryzykiemSzukając auta używanego najprościej jest udać się do komisu. Oferują one szeroką ofertę pojazdów na każdą kieszeń, pomagają załatwić formalności (np. ubezpieczenie czy wniosek kredytowy), a zgromadzenie w jednym miejscu kilkudziesięciu aut oszczędza nasz czas. Niestety, pamiętajmy, że w komisie zdani jesteśmy wyłącznie na siebie. Przeszłość wystawionych do sprzedaży samochodów często jest tajemnicą dla samego komisanta, nie sposób więc uzyskać żadnych interesujących nas wiadomości. Również zweryfikowanie stanu technicznego może okazać się bardzo trudne. Stojące w komisie auta, w większości, nie należą przecież do właściciela komisu, więc nie każdym pojazdem możemy udać się na przegląd. Mimo wielu zalet komisów, zakup auta w takim miejscu wiąże się z dużym ryzykiem. Pamiętajmy, że cena samochodu obejmuje też marżę, więc wśród ogłoszeń prywatnych, bez trudu, powinniśmy znaleźć bardziej interesujące propozycje. Komisy są również ulubionym miejscem handlarzy, którzy, generalnie, nie mają w Polsce zbyt dobrej prasy...
przysalonowe komisy to też ściema ,ja kupiłem używanego fiata brava w salonie fiatowskim w grudziądzu okazał sie on totalnym szmelcem po miesiącu użytkowania zatarł sie wałek rozrządu i tak ruszyła lawina nieustających i kosztownych napraw ,radze wszystkim omijajcie salon fiata w grudziądzu
może to nie jest na temat artykułu... używane samochody kupują biedni ludzie i co jak co to wszystko zmierza ku temu aby "kupa" ludzi przeniosła się na rowery
Najlepiej w Gnieźnie, oszukają cię, a jak się połapiesz i będziesz chcieć dochodzić swoich praw, to zaczną ci grozić mafią. W Gnieźnie jest jeszcze tyle samochodów do kupienia :)))
jak po super autko to tylko do Pleszewa zapraszamy !!! Wszystkie autka po niemieckich emerytach jezdzacych tylko do koscila!!! Auta pala na ,,dotyk,, i sa jak ,,igla,,. Ksiazek i faktur serwisowych nie zapewniamy, poniewaz i tak nikt sie nie rozeznaje sie w niemieckim jezyku! Kazde auto mozna sprawdzic w warsztacie Wacka albo jeszcze lepiej u lokalej cyganskiej wrozki ktora zawsze prawde prowie. Szczesc boze i do zobaczenia .....
Ciekawe jakie doświadczenie ma autor tego artykułu. Dealer Renault Gdynia kilka lat temu po 1:sprzedał samochód "nowy" po wypadku. Wyszło to po 7 latach przy sprzedaży. Po 2: chciałem kupic auto z palcu od dealera - 8 mczna Meganka ful wypas. cena trochę dziwna bo o ponad 20 baniek tansza. Okazało sie po ogledzinach rzeczoznawcy, ze auto po dachowaniu (sama szpachla) kiepsko polakierowane. Po 3: naprawa gwarancyjna - po 14 mcach siada zawieszenie przednie. Decyzja dealera wymiana teleskopu. Po walce w renault Polska wymiana 2 zawieszeń kompletnych. Dealer nie ma prawego na stanie. Z pojazdu nowego z placy wymontowuje prawa kolumne a moja pakuje do tego auta. ten dealer juz nie prowadzi salonu ale prowadzi naprawy Renault. Nigdy wiecej aut renault. Choc jezdziło fajnie 7 lat.
Bylem swiadkiem gdy kolega oddawal swoją vectre w rozliczeni w salonie Opela.Po tygodniu wraz ze swoim znajomym ktory poszukiwal samochodu udali sie do tego salonu zeby go obejrzec.Na miejscu okazalo sie ze autko ma 130 tys przebiegu i nowa ksiazke serwisową (wczesniej mialo 264tys).Gdy kolega powiedzial ze to nie mozliwe gdyz to byl jego samochod sprzedawca zaczął piekny bajer ze to niby ksiądz tym jezdzil.I jak teraz spojrzycie na komisy przy salonach!!
Kiedy beda takie czasy ze czlowiek pojdzie normalnie do salonu i kupi nwy samochod?? A swoja droga potwierdzam ze salony to sciema. Kupilem kiedys seicento od fiata z gwarancja autoexperta. W protokole bylo napisane opony stan b.dobry Jak pokazalem sprzedawcy ze sa od nowosci i sa porowate juz to zbladl i nie wiedzial co powiedziec. Jak auto to tylko z Niemiec i od osoby prywatnej ale nie handlujacej autami. Ciezko trafic takie okazje ale sa.
Bylem swiadkiem gdy kolega oddawal swoją vectre w rozliczeni w salonie Opela.Po tygodniu wraz ze swoim znajomym ktory poszukiwal samochodu udali sie do tego salonu zeby go obejrzec.Na miejscu okazalo sie ze autko ma 130 tys przebiegu i nowa ksiazke serwisową (wczesniej mialo 264tys).Gdy kolega powiedzial ze to nie mozliwe gdyz to byl jego samochod sprzedawca zaczął piekny bajer ze to niby ksiądz tym jezdzil.I jak teraz spojrzycie na komisy przy salonach!!
A ja sie martwie ze mi nikt auta salonowego nie kupi z ksiazka serwisowa choc ma 315000 przebiegu:) Dam do salonu i zrobia co trzeba bo ja jestem za uczciwy. A swoja droga nawet nie wystawiam ogloszenia bo w Polsce jak klient widzi w 9 letnim aucie 150.000km to pasuje ale taki jak moj ma 315000 z historia ,wszystko wymienione itd ,przebieg dyskwalifikuje to auto do sprzedazy. W Niemczech ludzie wiedza ile przez 9 lat auto moze zrobic ale u nas lepiej sie zyje jak sie widzi 150.000km np
A ja mam autko , dostałem je rok temu , ma 11 lat i przejechane 3500 km i kto w to uwierzy. Wiem ze to jest licznik prawdziwy bo dostałem samochód od tescia, nie sprzedam go chyba ze podkręcę licznik do góry:)
Ja mam jednak jak dotąd b.dobre wrażenia z kupna używanych samochodów w tzw. autosalonie. Jeden zakupiony samochód dwuletni z przebiegiem 19 tys. (tylko dziewiętnaście tys km) służył mi absolutnie niezawodnie jeszcze przez 5 kolejnych lat i jeździ dalej całkowicie niezawodnie u kolejnego nabywcy. Następnie kupiłem w salonie używanego 3-latka z przebiegiem 47 tys. km i jeżdżę nim już kolejne 2 lata bez jakichkolwiek problemów. Obydwa to Peugeoty zakupione w autosalonie Peugeota, gdzie były też wcześniej zakupione i cały czas serwisowane w tym samym autosalonie.
W 2002 roku kolega kupił forda mondeo w Auto Plaza w Warszawie. Samochód był roczny z 20 tys. km przebiegu i, jak zapewniano w salonie, sprowadzony z Niemiec jako samochód demonstracyjny z sieci dilerskiej Forda. Następnie był serwisowany w Auto Plaza. Po trzech latach przypdkowo okazało się, że pordzewiał na dolnych rantach drzwi jak polonez. Właściciel stwierdził to dwa dni po kontrolnym przeglądzie nadwozia w ASO, gdzie stwierdzono brak śladów korozji. Żądanie naprawy gwarancyjnej oddalono ponieważ diler stwierdził, że sprzedał samochód bez gwarancji na nadwozie. Dalsze badania wykazały, że samochód w Niemczech był sprzedany po raz pierwszy do firmy wynajmującej samochody i nigdy nie widział przeglądu serwisowego. To faktycznie pozbawia go gwarancji. Takie samochody Auto Plaza kupowała od Ford Banku (ciekawe co to za firma?) za ok. 10 tys euro i ukrywając pochodzenie oraz brak gwarancji na nadwozie sprzedawała za ok 63 tys. PLN. Zgłoszenie procederu do Ford Polska nic nie dało, zyski są najważniejsze. Do dzisiaj na tym przykładzie uczymy studentów zarządzania jak wygląda "wczesna faza kapitalizmu w krajach postsocjalistycznych".
Prawdą jest, ze - jak pisze autor tekstu - zakup w komisie jest bardzo ryzykowny. Mimo, iż w tym wypadku konsument ma większe możliwości dochodzenia swych praw po stwierdzeniu jakichś wad (prawnych lub innych) w zakupionym pojeździe to w rzeczywistości są one tylko teoretyczne. Kogo stać na długą i kosztowną udrękę sądową, w dodatku z niepewnym rezultatem. Jeszcze gorzej jest gdy na drogę sądową trzeba wystąpić przeciw dużemu dilerowi. Oni mają już mnóstwo pieniędzy i dobre "papugi" z firm adwokackich, które chętnie się wysługują bogaczom. Sądy w obecnej Polsce też chętniej spoglądają na burżuazję niż na zwykłego człowieka a ochrona konsumencka w Polsce jest w powijakach. Jak ktoś wyżej słusznie napisał - kupowanie auta używanego, ale też i nowego to zwykle spotkanie z patologią "wczesnej fazy kapitalizmu (złodziejskiego) w krajach posocjalistycznych".
Nie jest prawdą - co twierdzi autor artykułu - że zakup auta używanego najpewniejszy jest w salonach dilerów nowych aut. Nawet nowe auta bywają u nich wadliwe, a nawet wypadkowe (pisał o tym już wyżej jeden komentator). Co ciekawe, nie jest tak tylko w Polsce. Kiedyś w USA znajoma kupiła u dealera (i to nenomowanego) "nowy" i drogi samochód, który przy pierwszej naprawie w innym ASO okazał się powypadkowy.
Trzeba wiedzieć, że dilerzy aut nowych starają się - jak każdy biznes - poszerzyć źródła przychodu i dlatego m. in. skupują - zwykle za granicą - auta powypadkowe marek, którymi handlują. Po podrasowaniu u siebie takiego rozbitka (albo auto popowodziowego, albo poflotowego - wyeksploatowanego) wstawiają go do salonu jako prawie nowe albo "demo" (że niby demonstracyjne), albo wręcz wciskając ciemnotę, że nowe.
Krótko mówiąc, nie można wierzyć nikomu a przy zakupie trzeba KONIECZNIE korzystać z płatnej usługi rzeczoznawcy, który powinien zbadać zarówno stan prawny jak i techniczny auta. Pułapek jest bardzo wiele i człowiek nie będący specjalistą nawet jeśli mu się wydaje, że dużo wie o motoryzacji jest bezbronny naprzeciw wyspecjalizowanych handlarzy. Lepiej zapłacić 200-300 zł i mieć święty spokój niż dać 20-30 000 nieuczciwemu handlarzowi i pozostać z problemami i wydatkami. A więc nie ważne jest gdzie znaleźliscie auto i u kogo kupujecie, lecz JAK je kupujecie - czy macie fachową i wyczerpująca poradę. Oczywiści handlarzy sprowadzających auta zarobkowo należy się wystrzegać, bo szkoda czasu i wydatków na analizowanie ich oferty; na ogół te auta nie zasługują na uwagę. Podobnie z autami z USA. Żeby z zachodu, gdzie używane auta są droższe niż w Pl, opłacało się sprowadzać samochód używany na handel z zarobkiem to trzeba przywozić albo rozbitki, albo auta z gigantycznym przebiegiem. Po odkręceniu licznika i upiększeniu (polerka lakieru, detailing) auto wciska się jako "igiełkę". W przypadku diesli szczególnie. Dlatego, że zakup takiego auta w krajach zachodnich opłacalny jest tylko przy wysokich rocznych przebiegach ze względów podatkowych. Trzeba więc liczyć, że auto klasy średniej segmentu D (passat, vectra, mondeo) mają rocznie MINIMUM 40-50 000 KM PRZEBIEGU.
Szczególną uwagę trzeba zwrócić na tak zwane okazje tyczy się to aut sprowadzonych z zachodu. Bo kto normalny sprzedaje auto roczne z przebiegiem 20000 km za prawie połowę ceny zakupu w salonie.Od dłuższego czasu śledzę ogłoszenia dotyczące Mercedesa B klasy .Włos się jeży na głowie auta warte rok temu średnio 110000-120000 zł można kupić za 60000-70000 zł.Auta oczywiście serwisowane bez wypadkowe.Ja rozumiem że nowe auta tracą najszybciej na wartości ale bez przesady.
Polecam wszystkich którzy nie chcą kupić odpicowanego złomu:
1. Poradnik Jak kupić dobre auto używane
2. Listę kontrolną do sprawdzenia stanu auta
3. Wzór bezpiecznej umowy kupna sprzedaży
4. Magnetyczny miernik grubości lakieru
To wszystko można znaleźć na allegro!!