Honda zdaje się podchodzić do elektromobilności z dużą ostrożnością, ale i ze sporą dawką fantazji. Pokazana w 2019 roku Honda e zauroczyła wielu, ale też nie odniosła rynkowego sukcesu. Między innymi dlatego, że samochód ten nie do końca nadążał za bieżącymi trendami i wymaganiami klientów. Czy Honda wyciągnęła z tego wnioski? Czy za tą tajemniczą nazwą skrywa się po prostu elektryczna odmiana modelu HR-V? Sprawdziliśmy to w naszym teście.
- Honda e:NY1 - nadwozie
- Honda e:NY1 - wnętrze
- Honda e:NY1 - dane techniczne, osiągi
- Honda e:NY1 - wrażenia z jazdy
- Honda e:NY1 - zużycie energii, zasięg, ładowanie
- Honda e:NY1 - podsumowanie i werdykt
Honda e:NY1 - nadwozie
Honda e:NY1 - Test
Jeśli komuś wygląd Hondy e:NY1 wyda się znajomy, to nic w tym dziwnego - auto w dużej mierze bazuje na stylistyce modelu HR-V. Z przodu e:NY1 wyróżnia się w pełni zabudowanym frontem i odrobinę przeprojektowanym zderzakiem. Z tyłu zaś znajdziemy listwę LED, przebiegającą przez całą szerokość klapy bagażnika, której w HR-V brakuje. Poza tym nadwozia e:NY1 i HR-V są niemal takie same, więc mamy tu do czynienia ze zgrabną sylwetką w stylu “SUVa coupe”. Efekt ten potęgowany jest przez ukryte przy szybach tylne klamki, co na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie, jak gdyby samochód faktycznie posiadał jedną parę drzwi.
Pod względem wymiarów Honda e:NY1 nieznacznie różni się od modelu HR-V, ale to nadal ta sama grupa SUVów/crossoverów segmentu B. Dokładne wymiary e:NY1 to 4387 mm długości, 1790 mm szerokości oraz 1584 mm wysokości. Rozstaw osi mierzy 2607 mm, a prześwit to stosunkowo skromne 142 mm. Pojazd w testowanej odmianie Advance waży 1677 kg, a jego ładowność to równe 403 kg.
Honda e:NY1 - wnętrze
Honda e:NY1 - Test
We wnętrzu Hondy e:NY1 dokonano bardziej zauważalnych zmian względem modelu HR-V niż na zewnątrz. Przede wszystkim już od pierwszego wejrzenia do kabiny, w oczy rzuca się ogromny pionowo umieszczony ekran. Ekran ten podzielony jest na trzy partie, z których każda realizuje inne działanie - patrząc od góry mamy część wydzieloną na ustawienia pojazdu i nawigację, poniżej na multimedia, a na samym dole umieszczono dotykowy panel klimatyzacji. Dzięki temu wszystkie funkcje mamy przejrzyście wydzielone, więc nie ma problemu z tym, że przykładowo przy sterowaniu klimatyzacją zniknie nam podgląd mapy. Wyświetlacz pracuje szybko, precyzyjnie reaguje na dotyk i tylko sporadycznie zdarzały mu się momenty dłuższego zamyślenia. Honda e:NY1 posiada też drugi ekran w formie wirtualnego zestawu wskaźników, który przekazuje kierowcy podstawowe parametry jazdy. Kolejne różnice w porównaniu do HR-V to oświetlenie nastrojowe kabiny oraz przyciski do wyboru kierunku jazdy zamiast dźwigni skrzyni biegów.
Honda e:NY1 - Test
Z przodu siedzi się ponadprzeciętnie wysoko, a to dlatego, że fotele wyniesiono do góry ze względu na baterię, która znajduje się pod nimi. Jeśli ktoś to lubi to w porządku, ale osobiście chyba jednak wolę to wrażenie bycia zabudowanym w kokpicie, którego doświadczyłem w modelu HR-V. Regulacja przednich foteli odbywa się w całkiem szerokim zakresie, ale szkoda, że zabrakło regulacji podparcia odcinka lędźwiowego. Elektryczna Honda nie rozczarowuje, jeśli chodzi o ilość wygospodarowanego miejsca w drugim rzędzie - jest tam płaska podłoga i zapas przestrzeni zarówno na nogi, jak i nad głową. I to pomimo opadającej linii dachu oraz dwóm oknom dachowym, które otrzymujemy wraz z topową wersją wyposażenia Advance. Powodów do narzekania nie dostarcza również bagażnik. Co prawda na papierze jego pojemność może nie imponuje, bo wynosi 344 litry, ale ustawność i spory otwór załadunkowy sprawiają, że bez trudów zapakujemy się na rodzinny wyjazd.
Honda e:NY1 - Test
Ważną zaletą Hondy e:NY1 jest jakość wykończenia kabiny, którą śmiało określiłbym mianem “premium”. Tapicerka jest wykonana z tak zwanej skóry syntetycznej, ale sprawia świetne wrażenie i aż z pewnym zdziwieniem doczytałem w katalogu, że jest to tworzywo sztuczne. Spasowanie jest solidne, nie ma mowy o jakichkolwiek trzaskach w trakcie jazdy, a miękkie materiały odnajdziemy nawet w wyższych partiach deski rozdzielczej. Ciekawym detalem, który lubię w nowych Hondach, jest możliwość regulacji strumienia powietrza z klimatyzacji - pokrętłem możemy ustawić nadmuch punktowy lub rozproszony.
Honda e:NY1 - dane techniczne, osiągi
Honda e:NY1 - Test
Hoda e:NY1 to pojazd w pełni elektryczny, który posiada jeden silnik o mocy 204 KM i generujący 310 Nm momentu obrotowego. Jak to zwykle w elektrykach bywa, napęd przekazywany jest przez jednobiegową skrzynię o stałym przełożeniu i tutaj trafia wyłącznie na przednie koła. Rozpędzenie się do 100 km/h trwa 7,6 sekundy, a prędkość maksymalną ustalono na wartości 160 km/h. Napęd zasila bateria litowo-jonowa o pojemności dokładnie 68,9 kWh, co, według deklaracji producenta, powinno zapewnić zasięg równy 412 km w cyklu mieszanym.
Honda e:NY1 - wrażenia z jazdy
Honda e:NY1 - Test
Odebrałem samochód i pierwszych kilkanaście kilometrów spędziłem, tocząc się w gęstych miejskich korkach, gdzie szczególnie doceniłem niemal idealną płynność jazdy. W takich warunkach przydaje się też dobrze zestrojony system odzyskiwania energii podczas hamowania. Intensywność rekuperacji można regulować i mocno odciąża ona klasyczny układ hamulcowy, ale do całkowitego zatrzymania pojazdu i tak konieczne jest użycie hamulca. Poza tym duży plus przyznaję za system kamer 360 stopni, który nie raz ratował mnie w parkowaniu. Honda e:NY1 potrafi zresztą sama zaparkować - jeśli miejsce jest wyraźnie oznaczone, to radzi sobie z tym nie gorzej niż doświadczony kierowca.
W mieście absolutnie nie brakuje też dynamiki. 310 Nm momentu obrotowego dostępne jest niemal od pierwszych chwil przyspieszania, więc auto w mgnieniu oka startuje do sprintu. Głównym ograniczeniem jest właściwie przyczepność opon. Na mokrym asfalcie przednie koła zaczną się ślizgać przy próbie dynamicznego ruszenia i wtedy zainterweniuje kontrola trakcji, która obetnie dawkowaną moc. Dynamika jest satysfakcjonująca mniej więcej do prędkości 120 km/h, a powyżej tej wartości chęć do dalszego przyspieszania odczuwalnie spada. Nadal jednak mocy wystarcza, by sprawnie wyprzedzać na autostradzie.
Honda e:NY1 - Test
Spodobała mi się charakterystyka zawieszenia - pomimo dołożenia dodatkowych kilogramów, zachowała ona typową dla Hondy usportowioną zwartość. Amortyzatory są dość sztywne i stabilnie utrzymują nadwozie nawet na ostrych łukach, ale w razie potrzeby potrafią też przyjąć na siebie jakieś większe nierówności. Tutaj również ważną rolę odgrywa poprawne wyważenie auta i nisko umieszczony środek ciężkości - nie ma mowy, by pojazd “nurkował” przy ostrym hamowaniu, a i przechyły boczne udało się ograniczyć do minimum. Mam natomiast wrażenie, że bezszelestny napęd skłonił projektantów do oszczędności w zakresie wyciszenia okolic podwozia. A może po prostu przez brak odgłosów silnika spalinowego tutaj bardziej “rzuca się to w uszy”?
Do w pełni sportowego modelu jazdy zabrakło mi ostrzej skalibrowanego układu kierowniczego. Honda e:NY1 w kwestii kierowania stawia raczej na model nieangażujący i lekko rozleniwiony. Są tu rzecz jasna tryby jazdy, które trochę zmieniają styl prowadzenia, ale zmiany te nie przeprogramowują ogólnego charakteru auta. W kierowaniu pomaga udany asystent utrzymania na pasie ruch, który nie jest przesadnie czuły i pomaga kierowcy zachować optymalny kierunek jazdy na zakrętach. Jest także adaptacyjny tempomat, który radzi sobie od miasta, aż po autostradę, ale do ideału brakuje, by samodzielnie dostosowywał się również do bieżących ograniczeń prędkości.
Honda e:NY1 - zużycie energii, zasięg, ładowanie
Honda e:NY1 - Test
Pochwaliłem skuteczny system rekuperacji, który bezpośrednio przekłada się na oszczędną jazdę, zwłaszcza po mieście. W terenie zabudowanym realne zużycie energii to około 15 kWh/100 km, co daje 460 km zasięgu. Wyjazd na drogi krajowe i utrzymywanie prędkości w granicach 90 km/h podwyższy apetyt na prąd do około 16,5 kWh (420 km zasięgu). Na drogach ekspresowych zużycie energii wzrasta do wciąż rozsądnych 19 kWh/100 km (360 km zasięgu). Znaczny skok zapotrzebowania energetycznego odnotujemy za to na autostradzie, gdzie napęd będzie potrzebował około 24 kWh/100 km (290 km zasięgu). Warto odnotować, że nasz test przeprowadzaliśmy latem, gdzie temperatura na zewnątrz wynosiła około 25 stopni Celsjusza. To ważne, ponieważ Honda e:NY1 nie posiada pompy ciepła, co obniża sprawność układu chłodzenia i ogrzewania kabiny. Warto mieć więc na uwadze, że zimą zużycie energii na krótkich dystansach może wzrosnąć o kilka kWh/100 km.
Maksymalna moc ładowania prądem stałym (DC) Hondy e:NY1 to mało imponujące 78 kW. Producent podaje czas ładowania baterii od 10 do 80% na poziomie 45 minut. Na pełne uzupełnienie energii musimy zakładać nieco ponad godzinę. Ładowarka pokładowa pozwala na ładowanie prądem przemiennym (AC) o mocy do 11 kW i wtedy całkowicie rozładowaną baterię naładujemy do pełna w sześć i pół godziny.
Honda e:NY1 - podsumowanie i werdykt
Honda e:NY1 - Test
Honda e:NY1 to w gruncie rzeczy pod wieloma względami udany samochód. Posiada praktyczne i świetnie wyposażone wnętrze, przyjemnie jeździ i zachowuje ten nie do końca mierzalny “charakter Hondy”. Jednak zastosowany tu napęd trochę odbiega od rynkowych standardów. A przecież wystarczyłoby dołożyć pompę ciepła i zaprojektować system bateryjny w taki sposób, by był zdolny do przyjmowania wyższych prądów ładowania. Po cichu liczę, że to się zmieni wraz z jakimś liftingiem, bo mam wrażenie, że ten aspekt ogranicza ogromny potencjał tego auta. W tym momencie wybór Hondy e:NY1 jest bardziej emocjonalny niż racjonalny, ale to przecież częsta przypadłość w motoryzacji.
Na koniec jeszcze ceny. Honda e:NY1 dostępna jest tylko w jednym wariancie napędowym, a do wyboru jest jedna z dwóch wersji wyposażenia. Odmiana Elegance kosztuje od 197 500 złotych i bazowo oferuje już niemal kompletne wyposażenie. Testowana przez nas wersja Advance wnosi między innymi podgrzewaną kierownicę, kamery 360 stopni, dodatkowe czujniki z boku pojazdu, system automatycznego parkowania, lepsze audio, okna dachowe czy też elektrycznie otwierany bagażnik. W tym przypadku cena wynosi 211 500 złotych.
Tekst i zdjęcia: Michał Borowski