12 lipca 2021 roku ruszył nabór wniosków do rządowego programu „Mój elektryk”.
Celem programu jest dofinansowanie zakupu/leasingu pojazdów zeroemisyjnych przez osoby fizyczne. Samochód musi być fabrycznie nowy, to oznacza, że nie mógł być wcześniej zarejestrowany. Jedynym wyjątkiem jest zarejestrowanie przez dealera lub firmę leasingową, przy czym przebieg takiego samochodu nie może być większy niż 50 km.
Dopłatami nie są objęte samochody hybrydowe, również typu plug-in.
Bezzwrotna dotacja w programie „Mój elektryk” wynosi 18 750 zł lub 27 000 zł w przypadku osoby fizycznej posiadającej kartę dużej rodziny. Koszt zakupu (cena pojazdu) pojazdu zeroemisyjnego nie może przekroczyć 225 000 zł (nie dotyczy osoby fizycznej posiadającej kartę dużej rodziny).
Co istotne, nabywca musi dysponować pełną kwotą na zakup samochód. Dotacja nie jest bowiem wypłacana sprzedawcy samochodu, ale kupującemu - już po przekazaniu pojazdu. Tym samym konieczne jest zapłacenie pełnej ceny, dopiero później można się zwrócić o dopłatę.
Budżet programu przeznaczony na dopłaty ustalono na 100 mln zł, co powinno wystarczyć na dofinansowanie zakupu ponad 5 tys. samochodów. Program zaplanowano na lata 2021 – 2026, przy czym będzie można z niego skorzystać kupując samochód elektryczny między 1 maja 2020 a 31 grudnia 2025 roku. Dopłata będzie wypłacona najpóźniej w I połowie 2026 roku (dla umów zawieranych pod koniec 2025 roku), o ile wcześnie nie zostanie wyczerpana pula środków.
Nabyty z dopłatą samochód musi być oznakowany specjalną naklejką i nie może być wykorzystywany do prowadzenia działalności gospodarczej, w tym działalności rolniczej. Nie może być również wprowadzony do ewidencji środków trwałych wykorzystywanych w działalności gospodarczej. Nie można go również sprzedać przez dwa lata.
Według prowadzonego przez PSPA i PZPM Licznika Elektromobilności pod koniec maja 2021 r. w Polsce były zarejestrowane 12 432 osobowe samochody elektryczne (dla porównania co miesiąc do Polski jest przywożonych 70-90 tys. aut używanych). Jak program dopłat wpłynie na tę liczbę? Boomu nie należy się spodziewać, ze względu na wciąż wysoką cenę aut na prąd. Katalogowe ceny niemal nie zaczynają się poniżej 120 tys. zł (co z dopłatą pozwoliłoby zejść na 100 tys. zł), a bardzo często oscylują w przedziale 150-200 tys. zł.
Co gorsza, Polacy niemal nie kupują nowych samochodów, również spalinowych - za 70 proc. rejestracji odpowiadają firmy. Ten patologiczny obraz rynku jest spowodowany wysokimi cenami samochodów i niską siłą nabywczą Polaków.