Tesla nie ma ostatnio dobrej passy. Po rekordowej stracie zanotowanej przez firmę w pierwszym kwartale bieżącego roku, producent rozpoczął właśnie dużą akcję serwisową.
Do serwisów firmy na całym świecie wezwano właśnie pierwsze z około 125 tysięcy egzemplarzy Tesli model S. Samochody otrzymać mają nowe śruby mocujące silnik elektryczny (odpowiedzialny za wspomaganie) do przekładni kierowniczej. Powodem ich nieplanowanej wymiany jest galopująca korozja!
Zdaniem Tesli zjawisko zaobserwowano jedynie „w bardzo zimnym klimacie”, gdzie do odladzania dróg używane są wapń, magnez i chlorek sodu (sól kuchenna). Chemikalia bezlitośnie rozprawiają się z zastosowanym w śrubach kolumny kierowniczej stopem – w skrajnych przypadkach dojść może do zerwania śrub i odseparowania się silnika od przekładni.
Tesla uspokaja, że (przynajmniej na obecną chwilę) nie dysponuje wiedzą o żadnych wywołanych taką usterką wypadkach. Kierowca nie traci bowiem kontroli nad pojazdem – oderwanie się serworotoru pozbawia go jedynie wspomagania układu kierowniczego.
Zdaniem amerykańskich mediów koszty akcji serwisowej pokryć ma dostawca kolumny kierowniczej – firma Bosch. Niemcy mają z kolei „przerzucić” koszty na poddostawcę wadliwych śrub.
Kwestia finansowania akcji serwisowej jest dla amerykańskiego producenta niezwykle istotna. Zgodnie z najnowszym raportem finansowym, pierwszy kwartał bieżącego roku zamknął się dla amerykańskiego producenta rekordową stratą. Wypracowany przez Tesla Inc. wynik finansowy zamknął się stratą w wysokości 784,6 mln dolarów.
Oprócz kiepskiej sytuacji materialnej Tesla wciąż mierzy się jeszcze z problemami dotyczącymi osiągniecia deklarowanej wielkości produkcji Tesli model 3 (obecnie jest o ponad połowę mniejszy niż zakładano) oraz – wytaczanymi firmie przez (byłych) pracowników oskarżeniami o rasizm.