SsangYong Korando LPG | Sprawdzona alternatywa dla chińskiej konkurencji

Od 2019 roku na rynku dostępna jest czwarta generacja SsangYonga Korando, który swoją drogą lada moment przemianowany zostanie na KGM Korando. To w teorii czwarta generacja, bowiem dwie pierwsze były kompletnie innymi autami. Samochód o nazwie SsangYong Korando po raz pierwszy wyjechał na ulice 1983 roku i była to klasyczna terenówka, zbudowana na podstawie Jeepa CJ. Drugą generację zaprezentowano w 1996 roku i jej bliżej było już do SUVa, choć nadal o dość surowym charakterze. Przełom nastąpił w 2010 roku, kiedy to Korando zyskało zupełnie nowe oblicze i stało się typowym kompaktowym SUVem/crossoverem. Koncepcja ta kontynuowana jest w obecnym wcieleniu tego modelu, który mieliśmy okazję sprawdzić.

1. SsangYong Korando | Nadwozie
2. SsangYong Korando | Wnętrze
3. SsangYong Korando | Dane techniczne i osiągi
4. SsangYong Korando | Wrażenia z jazdy
5. SsangYong Korando LPG | Zużycie paliwa
6. SsangYong Korando LPG | Podsumowanie i werdykt

SsangYong Korando | Nadwozie

Korando ze swoją nieco kanciastą bryłą spodoba się tym, którzy cenią proste kształty i minimalistyczny design, nawiązujący w pewien sposób do aut terenowych. Podczas testu zwróciłem uwagę, że samochód na ulicy przyciąga ciekawskie spojrzenia osób, które często nie kojarzą tego, jakby nie patrzeć, niszowego modelu. Testowy egzemplarz prezentował się ponadprzeciętnie atrakcyjnie, bo został doposażony w Pakiet Black, który wnosi czarne malowanie m.in. dachu, grilla, lusterek czy elementów zderzaków. To w zestawieniu z 19-calowymi czarnymi felgami składa się na naprawdę ciekawy projekt.

SsangYong Korando mierzy 4450 mm długości, 1870 mm szerokości oraz 1620 mm wysokości. Rozstaw osi to 2675 mm, a prześwit jest wysoki na 182 mm. Masa własna pojazdu wynosi 1440 kg, a jego dopuszczalna masa całkowita to 1980 kg. Jeśli chodzi o konkurencję, to SsangYong Korando plasuje się w segmencie C, wraz z takimi autami jak KIA Sportage, Nissan Qashqai, Citroen C5 Aircross, Toyota Corolla Sport czy chińska Omoda 5.

SsangYong Korando | Wnętrze

Wnętrze Korando jest mało ciekawe ze względu na kolorystykę, bo przeważa tu czarno-szara tonacja, za to jakieś punkty za styl można przyznać z uwagi na niebanalne linie kokpitu. Pewnie nie wszystkim do gustu przypadną spore połacie tworzyw sztucznych w stylu fortepianowej czerni, które momentalnie zbierają odciski palców oraz najmniejsze nawet drobinki kurzu. Jeśli chodzi o jakość wykonania kabiny, to określiłbym ją jako “solidną” - z jednej strony dominują tu twarde plastiki, ale z drugiej strony dokładność spasowania jest na bardziej niż przyzwoitym poziomie.

Siedząc za kierownicą Korando, nie zapomnimy, że prowadzimy SUVa - pozycja jest wysoka, ale nie tylko ze względu na podwyższone nadwozie, lecz również z uwagi na wysoko umieszczony fotel. Dzięki temu pozycja jest naturalna, a widoczność dookoła znakomita. Kanapa w drugim rzędzie zaprojektowana została z myślą o dwóch osobach, które będąc nawet wysokiego wzrostu, będą miały zapas miejsca na nogi oraz nad głową. Z udogodnień mamy tu rozkładany podłokietnik z uchwytami na napoje oraz gniazdo ładowania, ale niestety zabrakło osobno regulowanych nawiewów klimatyzacji. Bagażnik mieści pokaźne 551 litrów i to jeden z lepszych wyników w tym segmencie. Jeśli zdecydujemy się na instalację LPG, to butla znajdzie się pod podłogą kufra.

Multimedia obsługiwane są przez centralnie umieszczony 9-calowy ekran dotykowy, który działa bez większych zastrzeżeń - poruszanie się po menu jest proste i czytelne, działa przewodowe połączenie z Android Auto oraz Apple CarPlay i właściwie więcej w tym segmencie nie oczekuję. Doceniam to, że matryca jest matowa, dzięki czemu obraz pozostaje czytelny nawet w ostrym słońcu. Na pokładzie jest też drugi ekran, w postaci wirtualnej tablicy wskaźników o przekątnej ponad 10 cali. Możliwości konfiguracji wyświetlanych treści są naprawdę szerokie, w tym uwzględniając na przykład wyświetlenie dużej mapy na całym obszarze. Z poziomu wirtualnych zegarów, które sterowane są przyciskami na kierownicy, zarządza się również praktycznie wszystkimi ustawieniami pojazdu - osobiście wolę jednak, gdy takie zadanie realizuje ekran centralny, który tutaj wytypowany został właściwie wyłącznie do obsługi multimediów.

SsangYong Korando | Dane techniczne i osiągi

Spalinowe Korando, bo jest jeszcze elektryczne, nie oferuje żadnego wyboru dotyczącego jednostki napędowej. Dostępny jest wyłącznie 4-cylindrowy doładowany silnik 1.5, generujący 163 KM mocy oraz 280 Nm momentu obrotowego. Testowany egzemplarz wyposażony został w opcjonalną 6-biegową skrzynię automatyczną oraz napęd na przednie koła (w ofercie jest też napęd 4x4). Producent nie podaje czasu przyspieszenia 0-100 km/h, ale z moich pomiarów wynika, że taki sprint trwa niecałe 10 sekund. Prędkość maksymalna to z kolei dokładnie 189 km/h.

SsangYong Korando | Wrażenia z jazdy

Korando pozytywnie zaskakuje, jeśli chodzi o subiektywne poczucie dynamiki. I raczej nie jest to kwestia wyłącznie niskich oczekiwań, które mogą się zrodzić po przejrzeniu danych katalogowych. Motor szybko wkręca się na obroty, turbosprężarka dołącza się bez zbędnej zwłoki, a skrzynia, pomimo raptem sześciu przełożeń, sprawnie i płynnie dobiera biegi do aktualnych warunków. Silnik jest wyraźnie słyszalny w kabinie, ale nie jest to męczący uszy wysilony dźwięk jednostek 3-cylindrowych - tutaj mamy do czynienia z bardziej rasowym pomrukiem. Przy tym wszystkim pamiętajmy, że Korando nie dostarcza emocjonujących wrażeń podczas prowadzenia i chyba nikt tego nie oczekuje od tego typu auta. To samochód o ewidentnie spokojnym usposobieniu, który jednocześnie w żadnym razie nie jest zawalidrogą.

Zestrojenie zawieszenia też jasno sygnalizuje, że Korando nie ma najmniejszych ambicji do wykazywania się charakterem sportowca. Amortyzatory są dość miękkie i nadwozie łatwo jest rozbujać, gdy z większą prędkością najedziemy na gęsto rozsiane nierówności. O miękkości zawieszenia przypomnimy sobie też za każdym razem, gdy podejmiemy dynamiczną próbę wejścia w ostrzejszy zakręt, kiedy to auto wykona głębszy skłon w bok. Spójnie z tym dobrano nastawy układu kierowniczego, który nie sprawia wrażenia bezpośredniego - z jednej strony może to obniżać poczucie precyzji prowadzenia, ale z drugiej strony dzięki temu kierownica nie będzie próbowała wyrwać się z naszych rąk, gdy wjedziemy na bezdroża. To właśnie na gorszej jakości drogach Korando zdaje się lepiej odnajdywać, choć jego potencjał można w pełni wykorzystać dopiero wtedy, gdy dobierzemy napęd na cztery koła.

Jak każde nowe auto, Korando musi ostrzegać kierowcę o przekroczeniu ograniczenia prędkości. I praktycznie jak w każdym nowym aucie, system ten bywa zawodny i czasem miałem wrażenie, że przedstawiany limit prędkości jest efektem działania maszyny losującej. Można to oczywiście wyłączyć, ale to wiąże się z całkowitym wyłączeniem odczytywania znaków drogowych i w tym celu trzeba “przeklikać się” przez kilka poziomów ustawień na wirtualnych zegarach. Na początku drobne zastrzeżenia miałem również do asystenta utrzymania na pasie ruchu, który bez skrupułów skoryguje nasz tor jazdy, jeśli tylko nie będziemy jechali równo środkiem naszego pasa. Po kilkuset kilometrach przekonałem się jednak, że jest to asystent godny zaufania, który radzi sobie także wtedy, gdy na jezdni nie ma namalowanej środkowej linii.

SsangYong Korando LPG | Zużycie paliwa

Silnik w Korando posiada bezpośredni wtrysk paliwa i w tym przypadku motor nie pracuje wyłącznie na samym gazie, ale (w niewielkim stopniu) wykorzystuje także dotrysk benzyny. Z moich szacunków wynika, że podczas jazdy na LPG, auto i tak potrzebuje około 1-1,5 l benzyny/100 km. A jak wypada zużycie gazu? W mieście to mniej więcej 9,5 l/100 km, na drogach krajowych 7 l/100 km, a na autostradzie okolice 10 l/100 km. I do tych wyników należy doliczyć jeszcze właśnie te 1-1,5 l benzyny. Jeśli zbiornik z gazem się wyczerpie, to w trybie czysto benzynowym spalanie spadnie o około 15% względem zużycia gazu. Zamontowana tu butla pozwala na zatankowanie 40 litrów gazu, a bak paliwa mieści 50 litrów benzyny.

SsangYong Korando LPG | Podsumowanie i werdykt

SsangYong, choć teraz już oficjalnie KGM, to wciąż niszowa marka, ale jej samochody mogą bez kompleksów konkurować ze znacznie popularniejszymi i bardziej ugruntowanymi na rynku markami. Korando to konkurent na przykład Dacii Duster, choć koreański producent stara się, by auto było postrzegane jako pozycjonowane wyraźnie wyżej - i moim zdaniem jest to zabieg udany. Ponadto Korando możemy skonfigurować w zestawieniu napęd 4x4 + automat, czego w Dusterze nie otrzymamy. Moim zdaniem Korando to jednak przede wszystkim konkurencja dla marek chińskich. Koreański brand ma na naszym rynku jednak znacznie mocniej zakorzenioną rozpoznawalność i to już ważny atut na starcie. A sama charakterystyka auta to właściwie bezpośredni odpowiednik wielu chińskich modeli, które ostatnio masowo pojawiają się w polskich salonach. I o ile mogę się założyć, że SsangYong (KGM) zostanie z nami na dłużej, tak z chińskimi markami może być różnie (patrz przykład marki Seres, której obecność na rynku okazała się krótkotrwała).

Spójrzmy jeszcze na cennik - najtańsze Korando kupimy za 108 490 złotych. Będzie to samochód z napędem na przednią oś, manualną 6-biegową skrzynią oraz w bazowej wersji wyposażenia JOY. Wyposażenie podstawowe nie jest jednak ubogie i obejmuje między innymi kamerę cofania, tylne czujniki parkowania, 9-calowy ekran dotykowy, wirtualny zestaw wskaźników w rozmiarze 10,25 cala, dwustrefową automatyczną klimatyzację czy całkiem rozbudowany zestaw systemów asystujących. Automatyczna skrzynia biegów wymaga dopłaty 8000 złotych, a napęd 4x4 to wydatek 9000 złotych. Testowana przez nas wersja Adventure (środkowa w cenniku) to wydatek minimum 120 490 złotych.

Tekst i zdjęcia: Michał Borowski