Od kiedy Komisja Europejska postawiła sobie za cel walkę z emisją CO2 coraz więcej benzynowych jednostek napędowych budowanych jest w myśl idei tzw. „downsizingu”. Polega ona na zmniejszeniu pojemności skokowych silników (tak, by zmniejszyć zużycie paliwa) przy jednoczesnym zwiększeniu osiągów. Spełnienie tych założeń wymaga stosowania takich wynalazków jak
turbosprężarka, kompresor, system start&stop czy bezpośredni wtrysk paliwa.
W folderach reklamowych poszczególni producenci przechwalają się znikomym zużyciem paliwa niewielkich, doładowanych silników z bezpośrednim wtryskiem. Wielu kierowców decyduje się na takie jednostki licząc na oszczędną eksploatację. Niestety, drogowa rzeczywistość odbiega od tej kreowanej przez poszczególne marki w reklamowych prospektach. W codziennej jeździe uzyskiwane na testach wyniki są nieosiągalne, okazuje się że silnik o pojemności 1,2 l. czy 1,4 l. bez problemów potrafi zużyć w mieście nawet 10 l./100 km.
Część rozczarowanych takimi wynikami kierowców zaczyna zastanawiać się, jak obniżyć koszty eksploatacji. Wielu z nich trafia w końcu do zakładów specjalizujących się w przeróbkach aut na gaz. Tam czeka ich, niestety, duże rozczarowanie.
Montaż instalacji gazowej do auta z bezpośrednim wtryskiem benzyny najczęściej okazuje się nieopłacalny!Właściciele warsztatów pytani o możliwość zainstalowania gazu w silnikach takich, jak
FSI,
GDI czy niektóre
VVT-I odpowiadają najczęściej krótkim „nie da się”. Dlaczego tak się dzieje?
Taki Golf na gazie nie pojedzie
Problem tkwi w konstrukcji wtryskiwaczy aut z bezpośrednim wtryskiem. Sam wtryskiwacz, podobnie jak w przypadku nowoczesnych jednostek wysokoprężnych, to bardzo drogie i precyzyjnie skalibrowane urządzenie, które pracuje w niezwykle trudnych warunkach. W przypadku aut z bezpośrednim wtryskiem paliwa, by nie doszło do ich uszkodzenia, wtryskiwacze pracować muszą w określonej temperaturze.
Przepływająca przez nie benzyna pełni więc również funkcję chłodziwa. W przypadku założenia do takiego silnika instalacji gazowej sprawa mocno się komplikuje. Ponieważ gaz podawany jest najczęściej w fazie lotnej, nie sposób wykorzystać fabrycznych wtryskiwaczy benzyny. Po przełączeniu się na LPG te muszą więc zostać wyłączone, co oznacza, że w krótkim czasie dojdzie do ich awarii w wyniku przegrzania.
Na rynku jest już wprawdzie kilka modeli instalacji gazowych przeznaczonych do aut z bezpośrednim wtryskiem paliwa, ale w wielu przypadkach ich montaż okazuje się nieopłacalny. Producenci instalacji poradzili sobie z problemem chłodzenia wtryskiwaczy benzyny poprzez zastosowanie specjalnego komputera sterującego pracą silnika. Upraszczając – ma on za zadanie okresowe przełączanie zasilania między LPG a benzyną, tak by fabryczne wtryskiwacze mogły się schłodzić. Niestety, by całość pracowała idealnie, komputer musi mieć wgraną mapę wtrysku opracowaną specjalnie pod kątem konkretnej jednostki napędowej. Co więcej, w czasie jazdy na LPG, jednostka napędowa zużywa również stosunkowo duże ilości paliwa (w proporcji ok. 80 proc. gazu i 20 proc. benzyny). Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że cena zamontowania takiej instalacji często nawet dwukrotnie przewyższa koszt montażu LPG do auta z „normalnym” wielopunktowym wtryskiem paliwa.
Jednostki z bezpośrednim wtryskiem Volkswagena trafiły również pod maski Skód i Seatów
Z problemem wtrysku bezpośredniego całkiem dobrze radzi sobie
instalacja gazowa V generacji, czyli taka, w której gaz wtryskiwany jest od cylindrów w fazie ciekłej. W takim przypadku możliwe jest nawet wykorzystanie fabrycznych wtryskiwaczy benzyny, bowiem za wytworzenie odpowiedniego ciśnienia w układzie wtryskowym odpowiada specjalna, zamontowana w zbiorniku gazu pompa generująca ciśnienie rzędu 10-12 bar. W porównaniu do poprzednich generacji, w których gaz trafiał do reduktora pod własnym ciśnieniem, eliminuje to problemy z dławieniem się i nierówną pracą jednostki napędowej.
W przypadku instalacji V generacji gaz w fazie ciekłej tłoczony jest pompą do regulatora ciśnienia, a następnie trafia bezpośrednio do wtryskiwaczy. Podobnie jak w przypadku benzyny, niewykorzystane paliwo trafia z powrotem do zbiornika.
Niestety instalacja tego typu również ma kilka wad. Do największych zaliczyć można cenę (niekiedy nawet 9 tys. zł) oraz... jakość gazu na polskich stacjach. Ta ostatnia często pozostawia wiele do życzenia, co przekłada się na żywotność montowanej w zbiorniku pompy wysokiego ciśnienia (często się zacierają).
Dlatego właśnie, zanim zdecydujemy się na zakup pojazdu z bezpośrednim wtryskiem paliwa, lepiej na spokojnie rozważmy wszelkie za i przeciw. Jeżeli nie jeździmy zbyt dynamicznie, tego typu jednostka napędowa odwdzięczy się niskim zużyciem paliwa (silnik przez większość czasu pracować będzie na ubogiej mieszance). Jeśli jednak mamy w sobie żyłkę sportowca i często kręcimy motor do wysokich obrotów, zużycie paliwa nie będzie napawać nas optymizmem. Szukanie oszczędności w instalacji gazowej mija się jednak z celem. Pamiętajmy o tym decydując się na auto z rynku wtórnego.
Autor artykułu nie przygotował się, silnik toyoty vvti nie jest silnikiem z wtryskiem bezpośrednim, tak jak silnik FSI, TSI czy GDI.Jest to zupełnie inna konstrukcja. Toyota ma tylko jeden silnik benzynowy z wtryskiem bezpośrednim montowany bodajże do avensisa (2 litrowa benzyna). Nadto nowy silnik toyoty dual vvti (valvematic) również nie jest silnikiem z wtryskiem bezpośrednim, jest to wielopunktowy wtrysk - ewolucyjne rozwinięcie. W warszawie jeździ dużo corollek(vvti) z lpg, najczęściej z instalacja BRC24, montowaną w ASO w WJ&WISNIEWSKI. Jeszcze niedawno większość toyot yaris, które jeździły w wawie jako nauki jazdy były przerobione na gaz (silnik valvematic). Toyota Italia montuje w toyotach instalacje Landi renzo omegas. Ważne jest żeby instalacji nie montował "druciarz" tylko fachowiec. W toyotach przy lpg trzeba kontrolowac luzy zaworowe co 30-40 tys. km. Jeżeli instalację zamontował nam fachowiec auto będzie jeździło bez problemów. W przypadku montażu u "druciarza" należy liczyć się z remontem głowicy.
Potwierdzam wypowiedź Radka. Sam jeżdżę corolką z LPG montowanym w nowym pojeździe w serwisie (a właściwie na zlecenie Toyoty robiła to firma zewnętrzna). Instalacja była droga 8000 PLN ale mam już przebieg 325 000 km. i nic się z nią nie dzieje. Jedyna dodatkowa czynność serwisowa, którą należy wykonać to regulacja zaworów co 30 tyś km.
imbecyle z komisji eu. co2 paranoja...liczą tylko kasę z emisji...kupisz gniota 1.2 podkreconego do 122koni i po 100tys zrobisz sobie generalny remont... wolałbym kupić 20letnie auto z silnikiem 3.0 i wypiescic je maksymalnie i gwarantuje ze przezyje nie jedno obecnie produkowane, wystarczy popatrzec na taxi mercedesa...
rozumiem ,turbosprezarka wymagana jest by podniesc moc silnika.Ale kompresor chyba sluzy by napompowac kola.:-)
@Albert - kompresor również zwiększa moc silnika
@black - nie porównuj starych, wykonanych aby sie nie psuły Mercedesów z nowymi autami, które mają za jakiś czas paść żeby kupić części albo nowe auto. I takie 1.2 z turbo nie rozleci się po 100k km - nie pleć bzdur. jak tak bardzo zależy ci na żywotności silnika kup sobie jakiegoś Amerykańca z silnikiem >6l i mocą 150km - tym zrobisz ponad milion km, a to, że po drodze "spalisz w paliwie" kilkadziesiąt wymian małego silnika już cię zapewne nie interesuje.
@auto artykułu - może warto wspomnieć, że po zamontowaniu instalacji V gen wzrasta moc silnika?
Albercie
Kompresor w przeciwieństwie do turbosprężarki napędzany jest mechanicznie od silnika i dostarcza powietrze przy niższych obrotach silnika kiedy jeszcze turbo nie osiąga swojej pełnej wydajności. Takie silniki robi między innymi VW kompresor+turbo. Natomiast mercedes buduje silniki oparte wyłącznie o kompresor, reakcja na gaz jest bardzo szybka wtedy. Bez zwłoki jaką daje często turbosprężarka.
Pozdrawiam.
Akurat gazowanie takich silników jest stosunkowo proste, ale nie obędzie się bez małych problemów.
Doskonale sprawdzają się tam instalacje oparte o tzw. BLOS, czyli rodzaj gaźnika gazowego. W zasadzie jest to instalacja LPG I generacji, ale robiona oczywiście na nowoczesnych komponentach.
Samochód jeździ, pali tyle gazu co benzyny, utrata mocy wynosi około 10%.
Ale zagazować się da i nie ma z tym znowu jakiś wielkich problemów.
Trzeba wymontować lambdę i zamontować emulator, do tego przyspieszacz zapłonu i w sumie to wszystko. TFSI na takim LPG jeździ i na hamowni ma 90% oryginalnej mocy.
A ja mam golfa 1.8T 190KM. na LPG i nie mam problemów w tą instalacją, fakt faktem zapłaciłem więcej niż za standardową, ale się opłacało, zanik mocy jest prawie niezauważalny
Czy ktos normalny a przynajmniej majacy pojęcie o samochodach zagazowuje auto? Tylko jakiś prymityw i to z wodogłowiem.
@Ari Vatanen: jeśli ci twoje pieniądze przeszkadzają to wyrzucaj je przez okno a nie wyjeżdżaj komuś z wodogłowiem jeśli instalacja gazowa się zwraca po roku. za tydzień jadę na wakacje z rodziną w europę: szacowany koszt benzyny: 1000 euro koszt gazu: 500 euro - czy dostrzegasz tu jakąś różnice? jak na razie zrobiłem bezawaryjnie na gazie ponad 180 tyś. km więc mi bajek na temat awarii i usterek nie opowiadaj.
Jeśli dizelek to mesio w210 3,0 TD z automatem 5-tką . Lublin - Jelenia Góra 45 litrów zupki spalił. Co do LPG to tylko ci z wodoglowiem lub z silnikami nie bardzo nadającymi się do założenia , nie montują gazu. BRC w porządnym serwisie i smigasz do bólu. We Wrocku polecam Abarth . Xsara Picasso 1,8 170 tyś. na LPG przez 4 lata i przyznam się ze wstydem , w serwisie nie byłem. Zapomniałem o gwarancyjnym a później też jakoś tak z głowy wypadało. Nawet filtrów gazu nie wymieniłem nie mówiąc o jakichś regulacjach. Obecnie Mazda 626 2,0 , gaz założony w marcu , pod koniec sierpnia się odjeździ . Wymiana kabli wysokiego napiecia była niezbędna. Koszt przejechania 800 km to obecnie 250 zł ,gaz + benzyna. Warunei zadowolenia z LPG są trzy . 1 - dobra instalacja ( polecam BRC) , 2 - fachowy montaż , 3 - tankowanie dobrego gazu ( ORLEN< STATOIL, BP , SHELL )
HaHa! Czyli biedota musi jeździć starymi struclami bez wyrafinowanej techniki i wygody, a ludzie zaradni mogą sobie pozwolić na nowy wózek. Nawet jeśli to będzie tylko przysłowiowy golf. Ale zawsze nowy to nowy, a nie 15 letni...
w Toyocie VVT-i też się da zagazować... jeździ bez problemowo tylko trzeba dobrego Gazownika poszukać :)
Po co produkuje się silniki o poj.1.4litra i mocy 140 km.Przecież wiadomo że moc osiąga się kosztem czegoś tutaj jest to zużycie paliwa.Gdyby samochód ważył 1000kg i silnik o poj 14litra miał moc 100km to paliłby 4,5 do 5,5 litra benzyny na 100km.Lżejszy jeszcze mniej ale trzeba do niego wsadzić Sprężarkę ,abs,esp,10 poduszek,czujniki cofania,kurtyny,i wiele innych elektronicznych cudów. Tylko po co? Były samochody ważące 800kg i z silnikiem 1.8ccm paliły 4litry
Akurat FSI,TSI czy TFSI to technologiczna wpadka koncernu VW!Silniki obarczone masą wad materiałowych i konstrukcyjnych,a najgorsze jest to,że według volkswagena tak ma być!
Co to znaczy że instalacja z ciekłym gazem się nie opłaca? Sami pomyślcie.
Sam mam Toyotę Avensis 1.8 VVT-i2004 r. z instalacją Vialle 5 generacja. Mam o tyle szczęścia że już kupiłem to auto z polskiej sieci dealerskiej od pana prezesa pewnej firmy. Nieważne jakiej ważne że koleś jak kupował go w salonie to za różnicę w cenie miedzy benzyną a dieslem założył właśnie taką instalację i przekazał mi fakturę przy kupnie, na kwotę 7.999.99 zł
Sami popatrzcie:
Ja robię rocznie 50.000 tys km i wydaję na gaz 14.200 zł przy spalaniu 10 litrów na 100km. ale spokojnie mogę zejść do 8.5 jak chcę, ale nie chce.
Jeżdżąc na benzynie spalała by mi jakieś 8,5 litra na 100 km.czyli w skali roku zakładając cene 5.8 za litr to wychodzi 24.650 zł -14.200 = 10450 zł rocznie zysku. Teoretycznie.
10450 zł -około 600 zł na benzynę bo odpalamy na benzynie -1000 zł na serwis pompy i wymiany w niej oleju. - 63 badanie techniczne instalacji gazowej. Więc zysk w skali roku jest 8787.00 zł.
Więc wychodzi na to że już w pierwszym roku przy przebiegu 50.000 tys km zwraca nam się instalacja i jeszcze zyskujemy 788.00 zł. Nie wspomnę o bezawaryjności tej układu. Ja w końcu nie wiem co to jest "GAZ " w aucie. Zaznaczę jeszcze fakt że nie regulowałem zaworów bo nie ma takiej potrzeby przy wtrysku gazu w fazie płynnej. Obecnie mam już 240.000 tyś km i silnik pracuje jak by wyjechał z fabryki.
Niech mi tylko ktoś powie że diesel się opłaca?
Owszem wymieniłem w nim kompletne sprzęgło bo auto jeździło po Warszawie ale to raptem koszt 389 zł. Świece zapłonowe po 15 zł, Rozrząd mnie nie interesuje. na klockach zrobiłem już 70.000 tys km i dalej są jeszcze około 6 mm. Jedynie co wymieniam w zawieszeniu to gumy na drążku stabilizatora koszt to 66 zł na przód i 66 zł na tył.Łączniki stabilizatora są przewidziane na 300.000 tys km. Opina serwisu. Lampy przednie poprzedni właściciel wymienił na gwarancji tak samo jak kolumnę kierowniczą. Miałem rożne auta w swoim życiu ale ten najmniej mnie kosztował kasy i nerwów.
Witam,
Jak sprawa gazu wygląda w autach 13-sto letnich,a jak z roczników 00-01?
Szukam ekonomicznego auta, małego, oraz taniego przy naprawach.
OC też ma znaczenie ze względu na zwyżki. Zastanawiam się więc nad kupnem używanego auta z instalacją- corsa 00-01r. 1.4, colt 98-02 r. 1.3, honda 1.4 VI gen.,corolla też 1.4 (ponoć diesel ma kiepską kulturę pracy). Porównując to do 206 1.9(?) w HDI, albo jakiegoś VW też w dieslu- pytanie: lepiej poszukać zagazowane auto poniżej 2000 r. i zrobić remont silnika? Czy jednak przekonać się do tego diesela. Ewentualnie mogę poszukać 2000-02 rocznika i zamontować instalację, która powinna się po 1.5 roku zwrócić. Szkopuł jest taki, że chciałbym się zamknąć z opłatami w 10 000 tys.
Jak VW z LPG to 1.6litra. Do dzisiaj oferują fabryczną instalację LPG do silnika 1.6litra. Do TSI to oferują CNG.