Mija właśnie pięć tysięcy km, od czasu, gdy szeregi naszej redakcji zasilił nowy Peugeot 308. Samochód, który służy nam jako codzienny środek lokomocji, poznaliśmy już dość dobrze – auto zostanie z nami przez kolejnych kilkanaście miesięcy. Czy warto go kupić?
Peugeot 308 - test długodystansowy
O gustach się nie dyskutuje, więc ocenę aparycji nowego modelu pozostawiamy czytelnikom. W testowanej wersji – Active – auto przyciąga spojrzenia m.in. chromowaną osłoną chłodnicy i 16-calowymi felgami ze stopów lekkich.
Samochód zaskakuje nie tylko stylistyką, ale też niespotykaną – przynajmniej jak do tej pory – dbałością o detale. Przez wiele lat Peugeot aspirował do miana „francuskiego Mercedesa”. W tym przypadku konstruktorzy wzięli sobie do serca tą opinię. Drzwi zamykają się tak, jak w pojazdach rodem ze Stuttgartu – jednym palcem.
Peugeot 308 - test długodystansowy
Przyzwyczajenia wymaga nawiązujący formą do mniejszego brata – modelu 208 – projekt kokpitu. Przypominające swoje lustrzane odbicia prędkościomierz i obrotomierz rozstawiono w dwóch końcach panelu wskaźników – po środku wygospodarowano miejsce na cyfrowy wyświetlacz komputera.
Chociaż po kilku dniach samochód wydaje się być intuicyjny w obsłudze, niektóre rozwiązania – przynajmniej na pierwszy rzut oka – nie wydają się zbyt trafne z punktu widzenia ergonomii. Przyzwyczajenia wymaga chociażby obrotomierz, który kręci się w przeciwną stronę do ruchu wskazówek zegara, czy kierownica, która swoją średnicą przypomina spodek do herbaty...
Peugeot 308 - test długodystansowy
Ukłonem w stronę młodszej klienteli (a zarazem sposobem na cięcie kosztów produkcji) jest dotykowy ekran zamontowany na konsoli środkowej. Z jego poziomu obsługuje się m.in. klimatyzację, system nawigacji GPS i pokładowe audio. Co ciekawe, w testowanej wersji nie ma odtwarzacza płyt CD – Francuzi idąc z duchem czasu zdecydowali się jedynie na złącze USB i AUX pozwalające skomunikować radio z odtwarzaczem MP3. Do tego samego służyć może również bluetooth, dzięki któremu, w czasie jazdy można np. korzystać z telefonu komórkowego.
Przestronność kabiny pasażerskiej nie budzi zastrzeżeń, ale kilka uwag można mieć, co do funkcjonalności. Problemem – zwłaszcza w zimie – może być obsługa dysz nawiewów. Pokrętła służące do ich otwierania są stanowczo zbyt małe. Innym efektownym, acz pozbawionym sensu rozwiązaniem jest wykonana z metalu gałka lewarka zmiany biegów. Dzięki niej drążek wygląda elegancko, ale jest koszmarnie niewygodny w obsłudze. W zimie musimy się pogodzić z lodowatym zimnem, w lecie można się o niego poparzyć...
Peugeot 308 - test długodystansowy
Nasz egzemplarz wyposażono w benzynowy silnik 1,6 l HTP o mocy 125 KM. Dzięki turbosprężarce, już przy 1400 obr./min, jednostka rozwija maksymalny moment obrotowy - 200 Nm. To wystarczy, by ważące równo 1300 kg auto przyspieszało do 100 km/h w 8,9 sekundy i osiągało prędkość maksymalną 202 km/h. W tej wersji silnikowej samochód standardowo sprzęgany jest z ręczną, sześciostopniową skrzynią biegów. Ta pracuje w typowo niemiecki sposób – drogi prowadzenia lewarka są zaskakująco precyzyjne. Kierowcy z żyłką sportowca życzyliby sobie jednak nieco krótszych skoków dźwigni, które bardziej pasowały by do niewielkiej, „rajdowej” wręcz kierownicy.
Samochód może się też pochwalić całkiem niezłym zużyciem paliwa. Na dystansie 5 tys. km średnie spalanie wahało się w granicach 6,6-7,5 l w zależności od temperamentu kierowcy i warunków ruchu. Na chwilowy wynik nie wpłynęła nawet próba prędkości maksymalnej, jaką przeprowadziliśmy na niemieckiej autostradzie w czasie podróży do Drezna. Biorąc to pod uwagę, w kategorii „zużycie paliwa” nowy 308 zasłużył na solidną czwórkę z plusem.
Zobacz galerię Peugeota 308