Jeep Grand Cherokee I 4.0 184 KM
Jeep Grand Cherokee
Jeep grand cherokee to bez wątpienia samochód z charakterem. Seria ZJ produkowana była od 1993 przez kolejne pięć lat. W 1998 roku auto przeszło głęboki lifting, model zyskał wewnątrzfirmowe oznaczenie WJ. W takim kształcie (zdecydowanie mniej kanciasty, zupełnie inna, wykonana z gorszej jakości materiałów deska rozdzielcza) przetrwał do 2004 roku od kiedy produkowana jest nowa seria - typoszereg WK. Zaletą grand chrokee jest bez wątpienia niepowtarzalny styl i przepiękny odgłos pracy silników V8 (zwłaszcza 5,2 l), które należą do bardzo wytrzymałych.
Zdecydowanie odradzamy zakup pojazdów z silnikiem diesla. Te ostatnie są nie tylko zbyt słabe, ale też bardzo awaryjne. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie inwestycja w instalację gazową. Ucierpi na tym jednak niezbyt wielki bagażnik. Najpopularniejsze auta z roczników 1993-1997 cierpią na kilka charakterystycznych przypadłości. Samo znalezienie interesującego egzemplarza może potrwać kilka miesięcy. W ogłoszeniach dominują mocno „wymęczone”, powypadkowe samochody przywiezione z Niemiec i Szwajcarii. Nawet, jeśli nie jeździły zbyt wiele w terenie, często służyły jako holowniki przyczep, co odbiło się na ich kondycji mechanicznej.
Użytkownicy najczęściej narzekają na kiepską jakość mostów napędowych, które już po 60-70 tys. km nadają się do wymiany. Usterka daje o sobie znać głośnym „wyciem”, znalezienie nowego mostu w dobrym stanie nie będzie ani łatwe, ani tanie. W polskich warunkach często zawodzą również raczej bezawaryjne skrzynie biegów. Wiele osób zapomina o konieczności wymiany oleju w tym elemencie (dla przedłużenia żywotności najlepiej zamontować dodatkowa chłodnicę oleju). Same przekładnie zbierają raczej pochlebne opinie, chociaż cztery biegi to w dzisiejszych czasach trochę za mało. Zawieszenie, które wbrew pozorom nie zapewnia wcale wysokiego komfortu (słabo radzi sobie zwłaszcza na koleinach, dość mocno buja na dziurach, co wymusza nie kierowcy ciągłe korygowanie toru jazdy na prostej) również nie może pochwalić się ponadprzeciętną trwałością. Często wymieniać trzeba elementy metalowo-gumowe. Z uwagi na dużą masę, awariom ulegają np. amortyzatory. Jeep nie jest też wolny od drobnych, acz dokuczliwych usterek. Współpracy lubi odmówić elektryka: przestaje działać ustawianie lub podgrzewanie foteli, nie kontaktują styki w instalacji oświetleniowej. Szczególną opieką trzeba też objąć układ klimatyzacji (rozszczelnienia, awarie sprężarek, sprzęgiełka).
WJ produkowany w latach 1997-2005 cieszy się zdecydowanie lepszą opinią. Wprawdzie problemy z wyjącymi mostami pozostały, ale dotyczą one mniejszej ilości egzemplarzy. Do usterek tego modelu zaliczyć trzeba jednak kiepskiej jakości tarcze hamulcowe (szybko się krzywią) oraz elementy metalowo-gumowe zawieszenia. Wciąż nie można też liczyć na rewelacyjny komfort. Samochód, podobnie jak jego poprzednik ma obie sztywne osie (niezależne pojawiło się dopiero w obecnie produkowanym modelu), więc jego domeną nie jest szybka jazda po krętych drogach.
Jeep Grand Cherokee I
Pierwsza generacja Jeepa Grand Cherokee – typoszereg ZJ – zadebiutowała w 1992 roku. Chociaż samochód uznać można za jednego z prekursorów mody na auta segmentu SUV, „Granda” zaprojektowano w taki sposób, by radził sobie również poza utwardzonymi drogami.
Mimo że auto – podobnie jak mniejszy Cherokee - nie zostało zbudowane na klasycznej ramie, nadwozie zaprojektowano tak, by zapewniało wysoką sztywność, a w układzie przeniesienia napędu zastosowano reduktor i dołączany napęd przedniej osi (dwa sztywne mosty). Czy przeszło 20 lat od debiutu modelu Grand Cherokee pierwszej serii wciąż zasługują na uwagę?
Nadwozie Grand Cherokee mierzy przeszło 4,5 m długości – rozstaw osi to niespełna 2,7 m. Takie wymiary nawet dziś gwarantują sporą przestrzeń we wnętrzu, na ciasnotę – główne nad głową - narzekać mogą jedynie wysokie osoby. W 1996 roku samochód poddano gruntownemu liftingowi. Oprócz zderzaków, osłony chłodnicy czy nowych felg, „Grand” otrzymał też delikatnie przemodelowane wnętrze z powiększonymi schowkami i poprawionym wyposażeniem (m.in. tempomat i radio sterowane z kierownicy). Samochód budowano w czasach, gdy motoryzacją nie rządzili jeszcze księgowi, więc jakość materiałów użytych do wykończenia kabiny uznać należy niezłą (w porównaniu z dzisiejszymi autami made in USA). Większość egzemplarzy ma na pokładzie m.in. skórzaną tapicerkę czy drewnopodobne wykończenie deski rozdzielczej. O takich drobiazgach, jak np. klimatyzacja, pełny pakiet elektryczny czy podgrzewane siedzenia, w przypadku amerykańskich aut z tamtego okresu nawet nie trzeba wspominać. Ich obecność jest oczywistością.
Przed zakupem skontrolujemy jednak dokładnie stan karoserii. Często – zwłaszcza w dolnych partiach drzwi, przy rantach błotników i na tylnej klapie – pojawia się rdza.
Zgodnie z amerykańską tradycją zawieszenie zestrojono głównie z myślą o komforcie. Sprężyny śrubowe o długim skoku świetnie sprawdzają się na wyboistych, dziurawych drogach, ale osoby szukające precyzji prowadzenia będą mocno rozczarowane. Z drugiej strony to jedna z niewielu terenówek, która nie powoduje „wytrząsania” pasażerów na dziurach, co w polskich warunkach ma sporo plusów. Minusem są natomiast duże przechyły boczne nadwozia i „myszkowanie” auta w koleinach. Osoby mające bardziej „niemieckie” upodobania, co do właściwości jezdnych powinny zainteresować się głównie pojazdami wyprodukowanymi z myślą o europejskich rynkach w Grazu (w zakładach Magna Steyer).
Auto oferowane było z kilkoma jednostkami benzynowymi i jednym silnikiem wysokoprężnym produkcji włoskiej firmy VM Motori. Ten ostatni trudno jednak polecić z czystym sumieniem. Nie dość, że 115 KM kiepsko radzi sobie z ciężkim pojazdem, to jeszcze motor uznawany jest za awaryjny i drogi w serwisowaniu. Jednostka zaprojektowana została z myślą o długiej pracy ze stałą prędkością obrotową (np. w agregatach prądotwórczych) i kiepsko radzi sobie w samochodach. Nietypowym rozwiązaniem jest np. zastosowanie głowicy składającej się z czterech osobnych segmentów (po jednym na cylinder), co utrudnia naprawy i potęguje ryzyko awarii. Oprócz tego jednostka lubi „znaczyć teren” wyciekami oleju, problemy sprawiają też elementu układu wtryskowego. Z uwagi na dużą masę auta nie ma też, co liczyć na niskie spalanie. W normalnej eksploatacji zużycie paliwa rzadko jest niższe niż 10-11 l./100 km.
Pod maską Jeepa zdecydowanie lepiej radzą sobie niewysilone, amerykańskie silniki o pojemnościach 4,0 l (R6) lub 5,2 l (V8). Obie mają prostą budowę i świetnie znoszą zasilanie LPG - trzeba jednak pamiętać, że koszt instalacji gazowej waha się między 3,5 a nawet 5 tys. zł. Niezależnie od wybranego wariantu problemy sprawiać mogą pękające kolektory wydechowe, zużyte popychacze zaworowe czy – dość rzadko – pompy oleju. Z uwagi na wiek konstrukcji trzeba się też przygotować na problemy trapiące osprzęt – zacinające się rozruszniki, szwankujące alternatory czy np. wycieki z układu chłodzenia. Na szczęście dostęp do części jest dość dobry a prostota konstrukcji minimalizuje koszty robocizny.
Niestety, miękkie nastawy zawieszenia sprawiają, że kierowcy nie zwalniają na dziurach, co szybko obija się na kondycji podwozia. Bardzo szybko pojawiają się luzy na gumach stabilizatorów czy sworzniach zwrotnic. Do najtrwalszych z pewnością nie należą również amortyzatory. Przed zakupem najwięcej uwagi należy jednak poświecić układowi przeniesienia napędu. Wprawdzie automatyczne skrzynie biegów należą do trwałych (chociaż nie lubią wysokich prędkości – radzimy zainwestować w dodatkową chłodnicę oleju) – kłopoty sprawiają często mosty napędowe i – głównie z przodu – przeguby napędowe. W autach wyposażonych w układ napędu Quadra Trac wykorzystującym centralny mechanizm różnicowy i sprzęgło wiskotyczne często dochodzi do uszkodzeń tego ostatniego. Z tego względu jazda próbna odbywać się powinna na dystansie kilkunastu kilometrów, gdy – przechodząc przez wszystkie tryby napędu – uda nam się sprawdzić, czy nie występują niepokojące uślizgi.
Do „standardu” zaliczyć można również liczne niedomagania układu elektrycznego (zaśniedziałe końcówki, przerwane wiązki). Większość egzemplarzy miewa też problemy z zapiekającym się silnikiem tylnej wycieraczki (naprawa jest banalnie prosta – wystarczy demontaż i czyszczenie).
Najgorszymi doradcami przy zakupie samochodu używanego są emocje. Dlatego właśnie w opisach modeli kładziemy nacisk na te informacje, które mogą przydać się w podjęciu ostatecznej decyzji oraz przy oględzinach auta. Staramy się ująć w opisie najczęściej występujące usterki danego modelu, a także podpowiedzieć, na jakie „przygody” powinniśmy być przygotowani po zakupie. Oczywiście nie każdy musi zgadzać się z naszymi opiniami, jednak mają one swoje podstawy we wnikliwych analizach rynku. Pamiętajcie, że nasz opis w żadnym wypadku nie ma na celu bezkrytycznego wychwalania danego modelu. To raczej surowa, chłodna ocena konkretnego auta, zachęcająca do równie pesymistycznej kalkulacji kosztów. Zawsze trzeba mieć bowiem na uwadze to, że cena zakupu używanego pojazdu jest dopiero początkiem wydatków.
Ostatnia zmiana: 2013-10-13