Citroen C5 II 2.0 BlueHDI 150 KM
Citroen C5
Citroen C5 to duże auto rodzinne segmentu D. Samochód jest następcą popularnej w latach dziewięćdziesiątych Xantii. Pierwszy C5 opuścił bramy fabryki w Rennes we Francji w 2001 roku. Pierwsza generacja wytwarzana była do roku 2008. W 2004 samochód został poddany gruntownemu liftingowi - wówczas poprawiła się również jakość wielu podzespołów. Druga generacja auta zadebiutowała w 2008 roku. Samochód różni od poprzednika niemal wszystko. Jego charakterystyczną cechą jest brak typowego dla Citroena zawieszenia hydropneumatycznego. Te - w przeciwieństwie do wcześniejszego modelu - dostępne jest jedynie w najbogatszych wersjach wyposażeniowych.
Citroen C5 II
Wprowadzając na rynek II generację modelu C5 Citroen sporo zaryzykował. Hasłem reklamowym pierwszej kampanii reklamowej były słowa "w stu procentach niemiecki".
Auto - zwłaszcza we wnętrzu - faktycznie przypomina niemieckie pojazdy klasy premium. Panel obsługi klimatyzacji jest łudząco podobny do tych, znanych chociażby ze starszych modeli Audi. Zegary oraz ciekłokrystaliczny wyświetlacz komputera przypominają natomiast rozwiązania od lat stosowane przez Mercedesa. Typowo niemieckim rozwiązaniem są też plastikowe osłony oparć foteli.
Na szczęście stylistom Citroena udało się wkomponować te niemieckie zapożyczenia w rozwiązania typowe dla francuskiej marki. Dla przykładu - na wzór modelu C4 - w samochodzie zastosowano kierownicę z nieruchomym środkiem, wklęsła tylna szyba przywołuje wspomnienia z legendarnym, flagowym modelem CX.
By zjednać sobie sceptycznych klientów francuska firma postanowiła dać kierowcom wybór, co do rodzaju zastosowanego w aucie zawieszenia. Podstawowe wersje C5 wyposażone są więc w klasyczne rozwiązania (układ wielowahaczowy), w których za tłumienie nierówności odpowiadają amortyzatory i sprężyny (bliźniaczy układ pracuje w Peugeocie 407). Jedynie bogatsze wersje wyposażeniowe (np. exclusive) wyposażane są standardowo w kolejną generację zawieszenia hydropneumatycznego.
Auto z powodzeniem wywiąże się z roli pojazdu rodzinnego. Nie tylko oferuje komfortowe warunki przemieszczania się czteroosobowej rodzinie, ale należy też do jednych z bezpieczniejszych pojazdów w swojej klasie. Niezależnie od wersji wyposażenia, wszystkie egzemplarze mają na pokładzie m.in. 7 poduszek powietrznych. Do standardowego wyposażenia należy też automatyczna klimatyzacja, pełny pakiet elektryczny (4x szyby i lusterka) czy niezłej klasy zestaw audio.
Jakich usterek można spodziewać się decydując się na drugą generację C5? Chociaż nadwozie C5 skutecznie opiera się duchowi czasu, po przebiegach rzędu 100-150 tys. km we wnętrzu można już zauważyć pierwsze oznaki „zmęczenia materiału”. Stosunkowo szybko łuszczy się np. skóropodobne wykończenie kierownicy czy lewarka zmiany biegów – podobnie jak w starszych C5 czy Xantii – stosunkowo szybko zużywają się też fotele (pojawiające się luzy na prowadnicach). Sama deska rozdzielcza wciąż robi jednak dobre wrażenie i nie jest źródłem zbyt wielu niepokojących dźwięków.
Mimo że w porównaniu z poprzednią generacją C5 dokonał się znaczący postęp, lista typowych dolegliwości obu wcieleń auta jest dość podobna. Najwięcej problemów sprawia rozbudowana instalacja elektryczna, która nie toleruje niefachowej obsługi (a także słabych akumulatorów). Zdarzają się usterki wyświetlaczy, czujników (np elektrycznego hamulca, wysokości zawieszenia czy ciśnienia ogumienia). Na większość usterek pomaga twardy reset komputera, dobrym rozwiązaniem okazuje się też wizyta w ASO celem uaktualnienia oprogramowania (gniazdo OBDII znajduje się w przednim podłokietniku, do diagnostyki niezbędny jest program serwisowy o nazwie Lexia). Podobnie jak w poprzedniku, stosunkowo często interwencji elektryka wymaga np. wentylator chłodnicy (uszkodzone rezystory).
Osoby obawiające się skomplikowanego zawieszenia powinny zainteresować się uboższymi modelami z klasycznym podwoziem. Po około 150-200 tys. km układ hydropneumatyczny wymaga zazwyczaj fachowej obsługi – w siłownikach zaczynają się pojawiać wycieki (czasami naprawy wymagają też przecierające się przewody hydrauliczne), poszczególne sfery (gruszki) wymagają dobicia azotem. Na szczęście samo dobicie sfer okazuje się zazwyczaj tańsze niż wymiana amortyzatorów w klasycznym układzie zawieszenia. Stosunkowo często wymieniać trzeba łączniki stabilizatorów czy łożyska kół (tylne razem z piastą). W czasie jazdy testowej (zwłaszcza w wersjach z klasycznym zawieszeniem na amortyzatorach) zwróćmy uwagę, czy samochód nie ma tendencji do zarzucania tyłem w czasie jazdy po wybojach. Wiele Citroenów cierpi na tę przypadłość a jej wyeliminowanie (z uwagi na dość skomplikowany układ wielowahaczowy) jest trudne (w diagnozie) i kosztowne.
Największą popularnością na rynku wtórnym cieszą się auta z silnikami wysokoprężnymi. Godna polecenia jest zwłaszcza większa jednostka – HDI o pojemności 2,0 l. Chociaż silnik nie jest pozbawiony wad (np. nietrwałe koła pasowe paska osprzętu), konstrukcja uchodzi za stosunkowo trwałą i ekonomiczną (słabej jakości paliwa nie tolerują wtryskiwacze). Więcej problemów sprawia zazwyczaj mniejszy motor 1,6 l HDI, który – chociaż nadspodziewanie dynamiczny i oszczędny – wymaga wzmożonej opieki.
By ich uniknąć problemów z turbosprężarką polecamy skrócić interwał wymiany oleju do 10-15 tys. km i stosować dobrej jakości olej syntetyczny (np. 5w30). Po zakupie radzimy też wymienić lub wyczyścić metalowy przewód, którym olej doprowadzany jest do turbiny. Często – w wyniku pracy pod dużym obciążeniem – zatkaniu ulega sitko na śrubie mocującej przewód do bloku, przez co turbosprężarka nie jest odpowiednio smarowana. Z czasem krystalizujący się olej całkowicie zatyka przewód, co skutkuje zniszczeniem turbiny. Co ważne, w nowszych wersjach, śruba mocująca przewód nie miała już owego sitka – wielu użytkowników – dla własnego bezpieczeństwa – usuwa je na własną rękę. Raz na 3-4 wymiany oleju radzimy odkręcić i wyczyścić (lub wymienić) wspomniany przewód. Jego zatkanie obniża sprawność układu smarowania w którym – z czasem – pojawiają się groźne dla panewek opiłki metalu. W pechowych egzemplarzach dochodzi nawet do zatarcia motoru.
W egzemplarzach o przebiegu powyżej 200 tys. km problemów zaczyna przysparzać osprzęt. Często wymiany lub regeneracji domaga się np. przekładnia kierownicza. Podobny dystans, do remontu, wytrzymują zazwyczaj automatyczne skrzynie biegów.
Właściciele egzemplarzy wyposażonych w panoramiczny szklany dach muszą się np. przygotować na irytujące skrzypienia uszczelek drzwiowych.
Silnik
Nowoczesne turbodiesle oferują dobre osiągi i niskie zużycie paliwa, ale w przypadku awarii jej usunięcie jest z reguły bardzo drogie. Na szczęście, na rynku wtórnym nie brakuje pojazdów z silnikami wysokoprężnymi, których obsługa nie powinna być zabójcza dla portfela. Jednym z motorów, które śmiało polecić można osobom szukającym oszczędności jest francuski silnik 2,0 HDI. Silnik zadebiutował w drugiej połowie 1998 roku. Jednostka o oznaczeniu kodowym DW10ATED trafiała początkowo pod maskę Peugeota 406. Motor trafiał również m.in. do Citroenów Xantia, Xara czy Xara Picasso. Konstrukcja bazowała na bardzo chwalonym przez użytkowników silniku Diesla o pojemności 1,9 l, który przez pewien czas montowany był np. do Poloneza. Wyposażona w ośmozaworową głowicę (jeden wałek rozrządu) i turbosprężarkę o zmiennej geometrii łopatek jednostka rozwijała moc 109 KM, niedługo po debiucie koncern PSA zaczął również stosować jej słabszą, 90-konną odmianę (oznaczenie kodowe DW10TD), w której montowano prostszą turbosprężarke o stałej geometrii. Śmiało powiedzieć można, że jest to jeden z lepszych silników wysokoprężnych wysokoprężnych początku lat dwutysięcznych. W układzie zasilania zastosowano wysokociśnieniowy, bezpośredni wtrysk typu Comman Rail pierwszej generacji wykorzystujący stosunkowo trwałe, elektromechaniczne wtryskiwacze. Jeśli nie zależy nam na osiągach lepiej wybrać słabszą odmianę o mocy 90 KM. Jej zaletą jest nie tylko łatwiejsza w naprawach turbosprężarka o stałej geometrii łopatek, ale też brak drogiego w naprawach dwumasowego koła zamachowego. Z perspektywy kosztów eksploatacji na plus należy też zapisać brak filtra cząstek stałych. Mocniejsza jednostka o mocy 109 KM zapewnia zdecydowanie lepszą dynamikę i wyższą kulturę pracy, ale jej serwisowanie będzie droższe. Dwumasowe koła zamachowe ogranicza ilość drgań przenoszonych do kabiny, ale jego naprawa (po ok. 150-200 tys. km) to koszt od 700 zł (jeśli zdecydujemy się na element regenerowany) do ok... 2500 zł (gdy pokusimy się o nowe koło i sprzęgło). Na szczęście, w przypadku silnika 2,0 HDI lista usterek nie jest długa. W początkowym okresie występowały częste problemy z tłumikiem drgań skrętnych, czyli wyposażonym w specjalną gumową „poduszkę” kołem pasowym wału korbowego. Element ten rzadko kiedy wytrzymywał więcej niż 50 tys. km, usterka często kończyła się unieruchomieniem auta. Francuzi szybko przeprojektowali ten element i dziś, nawet zamienniki, wytrzymują przeważnie około 100 tys. km. Z uwagi na zastosowanie wtrysku typu Common Rail na usterki narażone są wtryskiwacze i pompa wtryskowa (często psuje się np. zawór wysokiego ciśnienia, co powoduje problemy z odpalaniem). Z uwagi na popularność silnika, przy naprawach układu wtryskowego radzimy rozważyć zakup części używanych. Regeneracja pompy wtryskowej pochłonąć może nawet 2 tys. zł - sprawny, używany element kupimy już za 300-400 zł. To samo dotyczy również wtryskiwaczy. Koszt używanego to ok. 200 zł. Przy zakupie części pamiętajmy, że wersje 109 KM i 90 KM różniły się układem wtryskowym. W pierwszej znajdziemy wtryskiwacze marki Bosch, w drugiej Siemens. Do typowych usterek, jak w przypadku większości turbodiesli, zaliczyć można problemy z zaworem recyrkulacji spalin EGR, przepływomierzem czy dwumasowym kołem zamachowym. Na szczęście usterkę stosunkowo łatwo zdiagnozować, a ceny części i robocizny nie szokują. Na wyższe koszty przygotować się muszą jedynie właściciele vanów – Citroenów: Evasion i C8 oraz Peugeotów: 806 i 807. W przypadku tych samochodów, silniki 2,0 HDI o mocy 109 KM sprzęgane były z szesnastozaworowymi głowicami.
Najgorszymi doradcami przy zakupie samochodu używanego są emocje. Dlatego właśnie w opisach modeli kładziemy nacisk na te informacje, które mogą przydać się w podjęciu ostatecznej decyzji oraz przy oględzinach auta. Staramy się ująć w opisie najczęściej występujące usterki danego modelu, a także podpowiedzieć, na jakie „przygody” powinniśmy być przygotowani po zakupie. Oczywiście nie każdy musi zgadzać się z naszymi opiniami, jednak mają one swoje podstawy we wnikliwych analizach rynku. Pamiętajcie, że nasz opis w żadnym wypadku nie ma na celu bezkrytycznego wychwalania danego modelu. To raczej surowa, chłodna ocena konkretnego auta, zachęcająca do równie pesymistycznej kalkulacji kosztów. Zawsze trzeba mieć bowiem na uwadze to, że cena zakupu używanego pojazdu jest dopiero początkiem wydatków.
Ostatnia zmiana: 2018-01-01